Nie da się przeżyć czegoś, czego się nie widzi, nie dotyka oczyma, nie czuje.
Nie ma dnia bez zachodu słońca. Nie ma też dnia bez jego wschodu. Ktoś powie: „Ależ mi odkrycie!”. Prawda, żadne. Jednak takich oczywistości jest wokół nas wiele, choć za oczywistości je nie mamy. Choćby to, że na co dzień możemy karmić się Słowem żywym - Pismem Świętym. Właśnie rozpoczyna się Tydzień Biblijny. Czas smakowania Słowa, jego zgłębiania, wsłuchiwania się w nie i karmienia. Taka sama oczywistość, jak ów wschód i zachód słońca. Skąd więc różnica w dosłowności tych twierdzeń?
W doświadczeniu. Przecież przez całe życie doświadczamy wschodu, rosy na łące, mgieł otulających pola. Pamiętamy widok nieba podczas zachodów, kiedy słońce odbija się pomarańczą w tafli jeziora, rozlewa ponad lasem, barwi chmury, jakby były to malinowe lody. Nieraz smakowaliśmy zachód i wschód, nieraz przeżywaliśmy w tym czasie emocjonalne uniesienia, czuliśmy miłość i radość. Nieraz doświadczyliśmy tego.
A Słowo żywe? Czy go doświadczyliśmy? Czy przeżywaliśmy emocje uniesienia, czytając kolejne fragmenty Ewangelii? Nie da się przeżyć czegoś, czego się nie widzi, nie dotyka oczyma, nie czuje.
Z bajki tej, choć to nie bajka, morał jeden - czytaj a doświadczysz, czego jeszcze nie doświadczyłeś. Daj sobie szansę. Doświadcz, abyś był przez Słowo doświadczony.