Żyjemy w czasach pogłębiającego się zamętu, zmagania sił dobra i zła.
W klasztorze sióstr karmelitanek bosych w Spręcowie odbył się Dzień Duchowości związany z Rokiem Miłosierdzia, prowadzony przez karmelitę o. Juliusza Wiewiórę. Dzień rozpoczął się Mszą św. odprawianą przez o. Juliusza, a koncelebrował ją ks. Piotr Dernowski , który w tym dniu obchodził 22. rocznicę święceń kapłańskich.
Tematem homilii było przypomnienie, że my, tak jak św. Barnaba, św. Paweł czy wielu innych świętych zostaliśmy posłani do ludzi, aby nieść im nie samego siebie, ale Boga, którego mamy w swoich sercach. - Czy jesteśmy do tego gotowi? - pytał o. Wiewióra.
Tematem konferencji, jak i całego dnia, były słowa Jezusa: „Powiedz ludziom, że jestem Panem Miłości”. - Żyjemy w czasach pogłębiającego się z roku na rok zamętu, zmagania sił dobra i zła, zwłaszcza w Europie i w Polsce - stwierdził karmelita. Wszystko to, co się dzieje, jest zapowiedziane w Piśmie Świętym i pismach wielu świętych, od św. Ludwika Marii Grignion de Montfort po św. Faustynę. - Zapowiedź wyniesienia Polski jest nie tyle zaszczytem, co zobowiązaniem. Iskra miłosierdzia z Polski wyszła, ale iskry te powinny być wysyłane i przez nas. To będzie nas kosztować, ale trzeba to zobowiązanie przyjąć - mówił o. Juliusz.
Przypominał, że odmawiając Litanię do Najświętszego Serca Pana Jezusa, mówimy: „Jezu cichy i pokornego serca, uczyń serce moje według Serca Twego”. - A jakie jest serce Jezusa? W litanii wymieniamy wiele przymiotów: gorejące ognisko Miłości, aż do śmierci posłuszne. Przede wszystkim jest to serce włócznią przebite. Odczytujmy znaki przekazane w ostatnich cudach eucharystycznych w Sokółce i Legnicy. Jest to serce cierpiące, w stanie agonalnym. Nie są to znaki do podziwiania i zachwycania się, jest to wezwanie dla nas, Polaków. Nie możemy odrzucać cierpienia zadawanego naszym sercom nawet przez najbliższych - mówił.
Prosił, aby każdy szukał odpowiedzi na pytania: „O co chodzi w tym bólu? Czego, Panie, chcesz przez to dokonać? Do czego to prowadzi? Może chcesz dokonać przemiany serca mojego, osoby, która mnie rani, albo może całkiem nieznanej mi osoby, o czym dowiem się w przyszłości?”. - Miłosierdzie to nie tylko koronka, bardzo pomocna, zwłaszcza odmawiana przy konających i nawiedzonych przez złe duchy, ale również nawrócenie serca i zgoda na cierpienie - podkreślał o. Juliusz.
Przywoływał słowa Pana Jezusa powiedziane do mistyczki Kunegundy Siwiec: „Rodzice najbardziej miłują najmniejsze dzieci; bądź tą najmniejszą i zaufaj Mi. Nie uciekaj od cierpienia, zwłaszcza doznawanego dla Imienia Mojego”.
Wracając do myśli o cudach eucharystycznych, o. Wiewióra cytował słowa św. Ludwika Marii: „Na czasy ostateczne, które przyjdą, Maryja przygotuje prawdziwych uczniów Chrystusa, którzy na barkach mieść będą zakrwawiony sztandar krzyża, w prawej ręce krucyfiks, a w lewej różaniec, a skromność i umartwienie w całym swym postępowaniu”. - Cuda eucharystyczne są przynagleniem, czasu jest coraz mniej. Jezu cichy i pokornego serca, uczyń serca nasze według Serca Twego. Niech nasze zranione serca staną się miejscem miłosierdzia dla nas i dla tych, do których nas posyłasz - mówił.