– Niektórzy myślą, jak tak można z Warszawy przeprowadzić się do miejsca, gdzie jest jedynie przyroda, szkoła, kilku sąsiadów i kościół… Oni się dziwią, a ja się im dziwię – mówi Magda.
Wierni wyszli już z kościoła. Zakończyła się Msza św. i nabożeństwo czerwcowe. Jak na miejscowość, w której mieszkają 32 osoby, wydaje się, że połowa z nich była w kościele. Do parafii pw. Chrystusa Króla należy aż dwadzieścia wiosek. Do kościoła latem przyjemnie jedzie się rowerem. Więc jeżdżą. Ze świątyni wychodzi proboszcz ks. Adam Malak. Chwyta stojący przy bramie czarny słupek, zarzuca na ramię i rusza w stronę plebanii. Dwie parafianki spoglądają na niego. – A co tam proboszcz niesie? Będzie strzelać? – śmieją się. – Z pancerfaustem idę – żartuje kapłan. Kobiety śmieją się na głos.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.