Jeśli widzisz iskrę, możesz na nią dmuchać albo splunąć. Wszystko pochodzi z ust twoich.
Smutek... Czuję smutek, choć to jest bardziej ból serca, jakby duchowy zawał, choć o fizycznym zawale niewiele wiem, nawet nic, bo go nie przeżyłem. I ktoś może powiedzieć, że „skoro nie przeżyłeś, to nic o nim nie wiesz, nie mów o nim”. Ale wiem, co to jest radość ze zdrowego serca, bo je mam. Więc przeciwstawiam tę myśl, myśli o zawale.
Ludzie na ulicy ubrani na czarno. I znajoma, która przychodzi, i z uśmiechem mówi: „Jestem ubrana na czarno, bo byłam na marszu”. Lubię ją i z tego powodu lubić nie przestanę. Ale mam takie dziwne coś w sercu, że ona nigdy do tej pory nie poznała, nie doświadczyła, co to jest Miłość. Jak mówi: „Wypisałam z harcerstwa córkę, bo mimo moich próśb zabrali ją do kościoła w niedzielę”.
I drugi obraz, kiedy moi znajomi przedstawili mi Leona. Mają trzy córki. Mają i Leona. Leon urodził się niedawno. Ma zespół Downa. Leon siedzi spokojnie w wózku. Jest kochany i był, będąc jeszcze w łonie matki. Upragniony Leon, którego tysiące ludzi chciałoby zabić, tylko dlatego, że ma zespół Downa.
Pamiętam z młodości Hanię, uwiedzioną przez żonatego mężczyznę. Była w ciąży. Rodzice namówili ją na aborcję. Ona wie, czym jest zabicie własnego dziecka. Jej zapytajcie, co czuje kobieta pozbawiona życia. Bo łatwo jest stanąć z hasłem: „Moja cipka to moja broszka”, ale ciebie mogłoby nie być.
Nie bez powodu odbyły się „czarne marsze”. To znak żałoby za tymi, których w imię wolności zabito, w imię wygody. Tak to widzę. Znam kolor czarny. Historia zna tysiące przykładów morderstw usprawiedliwionych słowami: „wolność”, „sprawiedliwość”.
Niedawno usłyszałem w homilii, że „pierwszym kłamstwem, które słyszy dziecko, jest to, gdy rodzice mówią mu, że rosną mu stałe zęby”. „Porozmawiaj o tym z dziadkami, których zęby moczą się w szklance”. W imię wolności zabij swoje dziecko. Porozmawiaj o tym z kobietami, które uległy tym słowom.
Nie oceniam. Ale wiem, co może uczynić moja modlitwa. Jeśli widzisz iskrę, możesz na nią dmuchać albo splunąć. Wszystko pochodzi z ust twoich. Możesz ślepo krzyczeć: „Aborcja jest prawem!”. Te słowa mogą podniecać ogień. Dziękuj matce, że cię nie usunęła. Możesz splunąć i zgasić iskrę. W ten sposób uratujesz życie człowieka, który może zmienić świat.
Ponoć jedna z kobiet zapytała Matkę Teresę z Kalkuty, dlaczego do tej pory nie było kobiety prezydenta USA. Miała odpowiedzieć: „Bo ją usunęłaś”.
- „Jezu, ufam Tobie” - to fundament wszystkiego, to nić, która łączy nas z miłosiernym Sercem Jezusa. Ufać Jezusowi to wierzyć, że cokolwiek nam daje, więc to, co nas spotyka w życiu, jest rzeczywistym dobrem dla nas, bez względu na naszą subiektywną ocenę. Dusza, która więcej ufa, więcej zdaje się na Bożą wolę. Bo „Jezu, ufam Tobie” to przecież wyznanie: „Bądź wola Twoja” - powiedziała na pielgrzymce osób konsekrowanych s. Jolanta Pietrasińska ZMBM z klasztoru w Płocku.
Skąd wiesz, że zabijając dziecko, nie zabijasz swojej szansy na zbawienie? Ale tak może myśleć osoba, której dane było spotkać kogoś, kto doświadczył spotkania z Miłością, z Jezusem. Dlatego nie oceniajmy, a świadczmy swoim życiem, czym jest, a raczej Kim jest Miłość.
I widzę kolejny wpis na Facebooku, koleżanka, która nie ma dzieci, ubrana na czarno. Dalej inna, wcześniej zdjęcie z synem, uśmiechnięci, pisze o cudownych chwilach z synem. Dziś ubrana na czarno. Pamiętam ją ze spotkań u abp. Wojciecha, ze spotkań z artystami, kiedy deklamowała poezję Karola Wojtyły. Dziś również na czarno, z wielką łzą dorobioną w programie graficznym.