... i pokazać im, jak wygląda aborcja. - Bo nie wystarczy myśleć o tym, ale trzeba również inicjować wydarzenia, które uświadamiają, że każde poczęte dziecko ma prawo do życia - podkreślali uczestnicy szkolenia.
Coraz więcej osób pragnie włączyć się w obronę dzieci nienarodzonych. Właśnie dla nich w kurii archidiecezji warmińskiej odbył się kurs dla chcących aktywnie działać w obronie życia. - Bo nie wystarczy myśleć o tym, ale trzeba również inicjować wydarzenia, które uświadamiają, że każde poczęte dziecko ma prawo do życia, do narodzin - mówi Agnieszka Januszewska z Fundacji Życie i Rodzina.
Spośród różnych form działalności, takich jak wystawy, lekcje w szkołach czy projekty ustawodawcze, dużą wagę podczas kursu położono na organizację pikiet. - To bardzo skuteczna forma oddziaływania na ludzi, na ich wyobraźnię - mówi prelegentka. - Stajemy w ruchliwych częściach miasta i pokazujemy, jak wygląda aborcja - wyjaśnia.
Z doświadczenia wie, że prezentowane zdjęcia bardzo poruszają przechodniów. - Czasem podchodzą do nas osoby i wyznają: „Ja to zrobiłam”. Są ci, którzy mówią, że nie miały pojęcia, że pierwszy raz widzą, jak faktycznie wygląda aborcja dziecka. Są też osoby, które mówią, że uświadamiają sobie, że w Polsce takie rzeczy się robi. To są normalni ludzie, którzy pracują, mają rodziny, nie zajmują się sprawami światopoglądowymi. Prowadzą zwyczajne życie i nagle są skonfrontowani z tym, jak wygląda zabijanie dzieci. I nam dziękują, że świadczymy - mówi pani Agnieszka. Podkreśla, że w ten sposób zmieniają serca ludzi, uwrażliwiają ich na ten problem.
Kurs ma również przygotować do reagowania na osoby, które podczas pikiet podchodzą i agresywnie reagują na prezentowane treści. - Trzeba mieć świadomość, że to są zazwyczaj osoby, które mają w ogóle w pogardzie życie innych. Próbują nas przekonywać, że aktem miłosierdzia jest zabicie osoby chorej, niepełnosprawnej czy osoby w śpiączce. Z tego wynika, że to są osoby, które czują niechęć wobec człowieka, który jest inny - zauważa.
Współorganizatorem szkolenia, a zarazem jego uczestnikiem, jest Janusz Prucnal, koordynator Marszu dla Życia i Rodziny. - Owszem, podejmujemy działania w obronie życia, ale zdajemy sobie sprawę z faktu, że musimy się uczyć, poznawać różne formy wypowiedzi, skierowanych do ludzi. Nie mamy przecież zbyt wiele doświadczenia - wyznaje.
Również zauważa, że bardzo trudnym momentem jest konfrontacja z agresywnym zwolennikiem zabijania dzieci. - A trzeba wiedzieć, jak rozmawiać, jak reagować, jakich argumentów używać. A sytuacji stresowej bywa przecież różnie, brakuje słów, czasem cierpliwości. My musimy w sposób spokojny, pełen miłości wyjaśniać, dlaczego jesteśmy za obroną życia - dodaje.
Wspomina Marsz dla Życia i Rodziny, który w tym roku odbędzie się już po raz szósty (11 czerwca). - Trwają przygotowania. Zapraszamy osoby, które chciałyby się włączyć w organizację tego wydarzenia - mówi.