Wrażliwy udział w życiu Kościoła polega na dawaniu siebie, na posługiwaniu na rzecz wspólnoty - powiedział abp Józef Górzyński.
Już od początku lat 90. ubiegłego wieku w Wyższym Seminarium Duchownym „Hosianum” odbywa się Dzień Wdzięczności. - Oczywiście spotkania ewoluowały, jeśli chodzi o formę. Jednak niezmienna pozostała myśl, która przyświeca naszym spotkaniom, żeby dziękować Panu Bogu i dziękować ludziom, którzy wspierają nas swoją modlitwą i cierpieniem, ale też i materialnie - mówi ks. Paweł Rabczyński, rektor WSD „Hosianum”.
Obecnie w dziękczynieniu łączą się wszystkie pokolenia, gdyż w tym dniu do seminarium przyjeżdżają nie tylko członkowie Stowarzyszenia Przyjaciół „Hosianum”, rodzice i rodziny alumnów, ale też liczna grupa służby liturgicznej z całej archidiecezji. - Wierzymy, że wśród nich są powołani, a dzięki wizycie w miejscu formacji duchowej przyszłych kapłanów, usłyszą wyraźniej słowa Jezusa: „Pójdź za Mną”. Z liturgicznej służby ołtarza wywodzi się prawie 90 proc. kandydatów do seminarium. Widzimy w nich naszą przyszłość - dodaje rektor.
Dzień Wdzięczności rozpoczął się od wspólnej Eucharystii, której przewodniczył abp Józef Górzyński. W homilii, zwracając się do służby liturgicznej ołtarza, podkreślał właśnie postawę służebności. - Myślimy o sobie, co nam ma służyć. A to nie jest już Kościół. Wrażliwy udział w życiu Kościoła polega na dawaniu siebie, na posługiwaniu na rzecz wspólnoty. Kiedy pojawia się propozycja formacji do posługiwania, program ministrancki, to on przeniknięty jest dwoma charakterystycznymi cechami. Z jednej strony ma być moja formacja, przygotowywanie się, żebym dobrze wypełnił zadanie. To trud wynikający z odpowiedzialności. Z drugiej strony na każdym etapie formacji pojawia się błogosławieństwo. Podejmujemy zadania w Kościele prowadzeni łaską Pana - mówił metropolita.
Wspólnota seminaryjna przygotowała liczne atrakcje. Koncert muzyki organowej, turniej piłki nożnej i tenisa stołowego, zabawy z wodzirejami, czy koncert kleryckiego zespołu „Soli Deo Gloria”. Oczywiście najwięcej emocji wzbudziły rozgrywki ministranckich drużyn piłkarskich.
Wśród licznych grup byli i ministranci z Lidzbarka Warmińskiego, z parafii pw. św. Andrzeja Boboli. - Przyjeżdżamy od wielu lat. Jesteśmy, by być razem, by się integrować. W sumie jest nas 80 osób. Dzieci zawsze chcą tu być, tęsknią za tym miejscem. Mamy w parafii 47 ministrantów i lektorów. To potężna armia młodych ludzi, którzy są blisko ołtarza. Jest młody Kościół, na którym możemy budować - mówi ks. Kamil Wyszyński.
- Pewnego dnia, kiedy byłem na Mszy św., ksiądz podszedł do mnie i powiedział, że poszukiwani są nowi ministranci. Najbliższa zbiórka w sobotę o jedenastej. Pomyślałem, że może spróbuję. Spodobało mi się. Służba przy ołtarzu to pomoc księdzu, to bycie bliżej Boga. Mogę być blisko tego, co się na ołtarzu dzieje - mówi Michał z Lidzbarka Warmińskiego.
- Pamiętam ten moment. Była kolęda. Przyszedł do nas ksiądz proboszcz i zaproponował mi, żebym został ministrantem. Od tego wszystko się zaczęło. Bycie przy ołtarzu to coś więcej niż pomaganie. My służymy Bogu. To jest najważniejsza funkcja ministranta - podkreśla Dawid z Kętrzyna.