Duchowe Inhalacje w Lidzbarku Warmińskim, czas modlitwy i czuwania.
Na początku Msza św. Karmienie się Słowem Bożym, trwanie we wspólnocie wokół eucharystycznego stołu. Po niej adoracja Najświętszego Sakramentu.
- Chcemy na niej trwać, mimo naszych różnych planów, słabości ale też i radości, które mogą przesłonić Jezusa. Pragniemy oddać Mu czas i miejsce, uczyć się rozpoznawać Jezusa na naszej drodze. Przez muzykę, śpiew, takt, każdą nutę i może bolące kolana, oddać ten czas Bogu. Byśmy chwalili nie siebie a Boga, za wielkie dzieła, które prowadzą nas do wieczności - mówi ks. Adrian Bienasz.
- Przychodzę na adorację, na ten lidzbarski wieczernik, by się umacniać, by mieć siłę na rozsiewanie na ulicach mojego miasta i w domu nowinę, że Jezus jest, żyje, troszczy się o mnie, kocha mnie. To dla mnie dobry czas - świadczy Magda.
Podczas inhalacji swoje świadectwo wygłosiła Anna Bieniek. Od dwóch lat posługuje na misjach w Tanzanii, w misji położonej między maleńkimi wioskami, trzysta kilometrów na południe od jeziora Wiktorii. Mówiła o tym, jak Jezus zmienił jej życie, dał jej łaskę otwarcia się na plan Boży, by mogła doświadczyć szczęśliwego, bo spełnionego życia.
- W duchowy sposób, ale też i w codzienności, doświadczam na misjach miłości. Spotykam tam miłość każdego dnia, taką zwyczajną, od ludzi. I w tej miłości od ludzi widzę miłość Boga do mnie. Codziennie mogę widzieć cudowne wschody i zachody słońca, w nich dostrzegać piękno Bożego stworzenia - mówiła i prosiła o modlitwę za misjonarzy.
Uczestnicy czuwania zgromadzili się wokół Najświętszego Sakramentu, wokół ołtarza. Śpiew, chwile ciszy, rozważania prowadzone przez ks. Adriana, w końcu błogosławieństwo.
- Zawsze z niecierpliwością czekam na ten wieczór. Taki zgoła inny, niż powszednie. Bo w kościele, z innymi, z myślami i Jezusem, którego tak często w codzienności nie widzę. Tu przekonuję się, że On ze mną zawsze jest - mówi Karolina.