– Gdyby nie te dni, mijałabym w parafii obce twarze, nie tak jak dziś, przyjaciół, z którymi łączą mnie wspaniałe wspomnienia – mówi Katarzyna.
Koniec roku szkolnego, tornister rzucony w najdalszy kąt pokoju. Potem dłużące się dni oczekiwania, aż wreszcie jednego dnia człowiek rano wstaje, bierze plecak, może i walizkę, macha na pożegnanie rodzicom i biegnie do kościoła. Nie, nie na Mszę św. czy nabożeństwo. Biegnie, bo za chwilę podjadą autokary, miejsce trzeba zająć, przywitać się ze znajomymi i wyruszyć w drogę nad morze, na parafialne kolonie letnie. – W tym roku taki scenariusz przeżywam już siódmy raz. Jestem chyba najstarszą uczestniczką wypoczynku. Ale nie ma to znaczenia. Po prostu mnie nie może tu zabraknąć – śmieje się Katarzyna. Siedem lat temu, jako absolwentka czwartej klasy podstawówki, pojechała pierwszy raz na kolonie organizowane przez parafię pw. Matki Boskiej Fatimskiej w Olsztynie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.