W oczach Pana Boga człowiek jest bardzo dobry - podkreślał na odpuście w Klewkach ks. Hubert Tryk.
Parafianie w Klewkach świętowali odpust św. Rocha. Przybyli na Mszę św. odpustową, by pod przewodnictwem ks. Huberta Tryka, rektora Wyższego Seminarium Duchownego „Hosianium”, modlić się do swojego patrona. - To dzień radości dla naszej wspólnoty. Zgromadziliśmy się, by za wstawiennictwem naszego świętego zanosić Bogu nasze dziękczynienia i błagania - powiedział, witając wszystkich, proboszcz ks. Mariusz Rybicki.
Odpust to szczególne wydarzenie w parafii. Nie tylko ze względu na wspólną modlitwę, ale też ze względu na pracę, przygotowania i spotkanie po Mszy św., kiedy chętni pozostają, by spędzić z sobą czas, rozmawiać, dzielić się z innymi swoim życiem. - To czas zbliżenia się do Pana Boga, poprzez Eucharystię, ale też wzajemne zbliżenie, czas świętowania, które umacnia naszą wspólnotę. To nasze świadectwo, że jesteśmy Kościołem - podkreśla ks. Mariusz.
Ks. Tryk, na wstępie homilii, podzielił się swoją refleksją dotyczącą św. Rocha. - To, co mnie szczególnie zatrzymało, kiedy zapoznawałem się z jego życiorysem, to fakt, że on wyruszając na pielgrzymkę do Rzymu, mając plan, wyznaczony cel, w pewnym sensie rezygnuje z nich. Trafia na ludzi chorych na dżumę, pochyla się nad człowiekiem cierpiącym, ukazując wrażliwość swojego serca. Ta postawa jest okazją, by dziś zatrzymać się nad człowiekiem - mówił.
Odnosił się do słów ks. prof. Józefa Tischnera, który powiedział, że „nie można w pełni wierzyć w Boga, jeśli się nie wierzy w człowieka”. - Może właśnie odpust parafialny, kiedy się mobilizujemy, wspólnie pracujemy, kiedy dzielimy się zadaniami, spotykamy na próbach, kiedy po prostu jesteśmy razem, to jest okazja do odbudowania wiary w drugiego człowieka - mówił.
Podkreślał, że żyjemy w czasach, kiedy dyskredytuje się człowieka, często ukazując go w negatywnym świetle. - Św. Roch zobaczył coś w człowieku cierpiącym, co spowodowało, że zatrzymał się w swojej drodze, że postanowił być z nim. Czy ja potrafię dostrzec wartość człowieka? Jego wartość najlepiej odkrywać, patrząc na drugiego jak Pan Bóg - mówił. Odnosił się do opisu biblijnego stworzenia świata. - Bóg po stworzeniu poszczególnych elementów mówił: „A Bóg widział, że Bóg, wszystko co stworzył, było dobre”. Kiedy stwarza człowieka, pojawiają się słowa „bardzo dobre”. - W oczach Pana Boga człowiek jest bardzo dobry. Wywołuje zachwyt w oczach Pana Boga - podkreślał.
Przytaczał poszczególne sceny z męki Pana Jezusa, które mogą nam uświadomić, jak łatwo jest zwątpić w drugiego człowieka, w tę prawdę, że jest on dobry. Tłum, który na początku wiwatował na cześć Jezusa, kiedy wjeżdżał do Jerozolimy, by po kilku dniach krzyczeć: „Na krzyż z nim”, z nienawiścią, z gniewem. Czy patrząc na takich ludzi, nie można zwątpić w człowieka? Można.
Później postawa Piłata, który jest symbolem cywilizacji, najdoskonalszego wówczas prawa rzymskiego, który ma być ostoją sprawiedliwości. I apostołowie widzą, że Piłat dostrzega niewinność Jezusa. Ale jakiś lęk, jego słabość, powodują, że wysyła niewinnego na śmierć. Czy patrząc na przedstawiciela takiego prawa podszytego lękiem, nie można zwątpić w człowieka? Można.
- I w końcu i apostołowie odkrywają prawdę o sobie. O tym, że uciekają zalęknieni z Ogrójca. Potem dowiadują się, że jeden z nich zdradził. Kolejny zaparł się Jezusa. To są najbliżsi przyjaciele Jezusa, a okazują się tak słabi. Czy znając te fakty, nie można zwątpić w człowieka? Można. Także śmierć Jezusa to nie tylko kryzys wiary w Niego, jako w Boga, ale też poważny kryzys wiary w człowieka i w siebie - mówił ks. Tryk.
„Niech idą do Galilei, tam mnie zobaczą”, przekazał Jezus Zmartwychwstały niewiastom. A Galilea to szczególne miejsce, gdzie Jezus powoływał apostołów, miejsce ich pierwszego zachwytu Mistrzem, jego nauką, cudami. Tu zaczęła się ich przyjaźń. - Jezus chciał, by w apostołach odbudowała się wiara w siebie. Dlatego prosił, by wrócili do źródła, do Galilei. Dziś proponuję odbudowanie wiary w człowieka. Jeśli czujemy, że mamy problem z zaufaniem człowiekowi, z zaszufladkowaniem go, relacjami, wróćmy do pierwotnej miłości, na początku tej Jezusa do mnie, później tej łączącej mnie z drugim człowiekiem - mówił ks. Hubert.
Na koniec Liturgii odbyła się uroczysta procesja z Najświętszym Sakramentem. Po wspólnej modlitwie odbył się koncert organowy Olgierda Wysockiego. Następnie wszyscy udali się przed kościół, gdzie czekał poczęstunek i atrakcje dla dzieci. Czas umilał koncert Andrzeja Korzenia.