- Twórzmy w sobie świątynię pokoju, czyli żywą obecność Boga w sercu. To trwały fundament pokoju - mówił abp Józef Górzyński podczas odpustu w Stoczku Klasztornym.
Uroczystości odpustowe w Stoczku Klasztornym rozpoczęły się w piątek Drogą Krzyżową w intencji chorych i cierpiących, po której odbyła się Msza św. z indywidualnym błogosławieństwem Najświętszym Sakramentem. W sobotę modlono się za rodziny oraz o rychłą beatyfikację sługi Bożego kard. Stefana Wyszyńskiego. Centralne uroczystości odpustowe ku czci Matki Bożej Pokoju odbyły się w niedzielę.
Tego dnia do sanktuarium Maryjnego przybywają liczne pielgrzymki piesze z pobliskich miejscowości. Jest to już wieloletnia tradycja. I choć, jak mówią pielgrzymi, „czasy się zmieniają, to chętnych na podjęcie trudu wędrówki do Maryi nigdy nie zabraknie”. W tym roku pogoda nie sprzyjała, bo pątnicy do kościoła wchodzili przemoczeni przez deszcz, to jednak ich serca były tak samo rozgrzane miłością do Jezusowej Matki.
- Który raz przyszłam? Już nie zliczę - uśmiecha się Helena z Bartoszyc. Po jej płaszczu spływają jeszcze grube krople deszczu. - Szło się lekko. Niosłam na przedzie grupy krzyż, a kiedy się go niesie lekko się idzie. Jestem, by uprosić u Matuchny wsparcie dla moich synów, wnuków i dla całej Polski. Tu panuje spokój, a kiedy wracam, czuję się ubogacona i umocniona - mówi.
Obok niej stoi małżeństwo. Przyszli tu po raz trzeci. - Szliśmy w intencji rodziny, żeby dzieci się nawróciły, bo nieco się oddaliły od Boga. Za zdrowie, zgodę w małżeństwie. Przychodzimy tu po wsparcie duchowe. Każda piesza pielgrzymka, każde spotkanie z Bogiem, gdziekolwiek by ono nie było, umacnia - wyznaje Aneta.
Z Bartoszyc na odpust przyszła również Lucyna. - Droga dobra, choć bardzo deszczowa - mówi. - Idziemy z intencjami, z przemyśleniami. Różnie się przecież w życiu układa. Cały rok zbieram się, by tu przyjść. Myślę o tym - dodaje.
- Każdy potrzebuje chwili na wyciszenie, na zastanowienie się nad sobą, co zmienić w sobie, jak poprawić relacje z innymi osobami. Droga jest ku temu dobrą okazją, a Matka Boża Pokoju wysłuchuje, koi serca - przekonuje Zenona. - Idziemy w grupie, ale tak naprawdę sami ze sobą, ze swoimi sprawami, z duchową myślą. To miejsce poznałam jako nastolatka. Słyszało się, że Wyszyński tu przebywał. Wtedy przyjechałam tu z ciekawości. Dziś przychodzę z miłości do Maryi - dodaje Irena.
Każda piesza pielgrzymka wchodzi do sanktuarium, ta z Galin, Bartoszyc, Lidzbarka Warmińskiego, Kiwit, Bisztynka i Rogoża, by przywitać się z Matką Bożą. Pątnicy klęczą wokół ołtarza, w krużgankach klasztoru do konfesjonałów ustawiają się długie kolejki.
Tegoroczny odpust był również okazją do dziękowania Bogu za łaskę posługi księży marianów, którzy od 60 lat opiekują się sanktuarium w Stoczku Klasztornym. - Towarzyszy nam radość i dziękczynienie nie tylko za to, że wytrwaliśmy tyle lat w Stoczku, ale i za to, że jesteśmy kustoszami miejsca internowania kard. Stefana Wyszyńskiego, gdzie Maryja jest Matką Pokoju. Wydaje się, że ta nasza cała posługa prowadzi nas w czasy, które tego pokoju bardzo potrzebują. To głęboki sens naszego pobytu w tym miejscu - mówi przełożony Polskiej Prowincji Zgromadzenia Księży Marianów ks. Tomasz Nowaczek MIC.
Nie ukrywa zadowolenia, że z roku na rok do sanktuarium przybywa coraz więcej pielgrzymów, że Stoczek wychodzi z czasów zapomnienia i niebytu, w jakim trwał za czasów komunistów. - W tym roku jest o ponad 20 proc. pielgrzymów więcej. Zapewne dlatego, że jest to owoc 140. rocznicy objawień Maryi w Gietrzwałdzie. Pielgrzymi przyjeżdżając na Warmię zajeżdżają i do nas - zauważa prowincjał.
Mszy św. odpustowej przewodniczył metropolita warmiński abp Józef Górzyński. - Pierwszy raz w tym miejscu byłem w 1983 r. Moja wizyta była związana z koronacją obrazu Matki Bożej Pokoju. Jako kleryk miałem pragnienie zobaczyć to miejsce i jednocześnie pomodlenia się przed wizerunkiem Maryi. Później wracałem tu wielokrotnie - wspomina.
W wygłoszonej homilii metropolita mówił o łasce pokoju, którą otrzymuje każdy chrześcijanin. - Człowiek pragnienie pokoju nosi w sobie. Ale sam z siebie nie jest zdolny do budowania pokoju. „Nie tak jak daje świat, Ja wam daję”, mówi Chrystus. Ten pokój, który świat próbuje budować, określa się stanem braku wojny. To nie o taki pokój chodzi. Nie o tym pokoju mówi Chrystus. To za mało dla człowieka. Ten stan pokoju, o którym mówi Chrystus, jest darem nieba i nie ma go ktoś, kto nie jest w stanie przyjąć go od Chrystusa - mówił abp Górzyński.
Podkreślał, że jako chrześcijanie nosimy w sobie nie tylko ów stan łaski, ten Chrystusowy pokój serca, od którego wszystko się zaczyna. Relacja do Boga i człowieka. Ale jesteśmy zobowiązani, tak jak czyni Chrystus posyłając apostołów do świata, ponieść ten dar innym.
- I przypominać światu, że jeśli nie otworzymy się na dar nieba, na łaskę pokoju, którą przynosi Syn Maryi Dziewicy, to żadnego pokoju w świecie nie zbudujemy. Nie mając go w sobie, nie dzieląc się nim z tymi, którzy z nami żyją, w naszych środowiskach, rodzinie, nie uzdrowimy tego świat. I to jest nasza chrześcijańska powinność. Bo tu nie ma alternatywy. To nie jest tak, że my mamy jeden z wielu istniejących sposobów uzdrowienia świata. Bo nie ma wielu zbawicieli, a jest jeden, Jezus Chrystus. I jako jego wyznawcy mamy powinność dawać świadectwo światu, że nie można budować inaczej, jak właśnie poprzez pokój w sobie, który od Boga pochodzi. Twórzmy w sobie świątynię pokoju, czyli żywą obecność Boga w sercu. To trwały fundament pokoju - mówił metropolita.
Podczas uroczystości abp Józef Górzyński poświęcił nowy sztandar Niezależnego Związku Żołnierzy Armii Krajowej oraz ziemię z Katynia.
- Dziękujemy Panu Bogu za dzisiejszy, szczególny dzień w życiu naszego sanktuarium. Niech Bóg będzie uwielbiony. Dziękujemy za dar obecności każdego z was - kustosz ks. Wojciech Sokołowski MIC.