Minął rok, a w nim wiele znaków danych nam przez Opatrzność. Nade wszystko nie tych medialnych, a codziennych. W nich jest miłość Boża.
Czas upłynął. Martwimy się, że tak szybko, choć to nie my jesteśmy jego panem. Kolejny siwy włos, zmarszczka, nieco gorsza kondycja, życiowe problemy. To martwi. Nas i naszych bliźnich. A to, że nie udało się naprawić relacji w rodzinie, że znów przez cały rok nie odwiedziłem rodziców, że synowej nie akceptuję, że żyję w wolnym związku, choć nie ma przeszkód, bym zawarł sakrament małżeństwa, albo nie mogę zrozumieć współmałżonka. Nie szkodzi, zdążę jeszcze... Poza tym – przecież to nie moja wina. Nie da się, mam swoją godność, niech ktoś zrobi pierwszy krok…
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.