- Tu można nie tylko się modlić, a bawić się, radośnie spędzać czas. Odpoczywa się od codziennych czynności. Pan Jezusa dał nam coś takiego, że możemy się tu spotykać - wyznaje Hela.
Ferie to czas, kiedy Rekolekcyjny Dom „Zacheusz” Ruchu Światło-Życie w Nowym Kawkowie tętni życiem. Od pierwszych dni ferii na kilkudniowe rekolekcje przyjeżdża nie tylko młodzież, ale też i dzieci. Dla wielu z nich to już kolejna wizyta w „Zacheuszu”.
Amelka jest tu już po raz siódmy. - Pierwszy raz przywiozła mnie tu mama. Bardzo mi się spodobało. Jestem tu z innymi ludźmi, mogę zapoznać nowe osoby i inaczej spędzić czas, niż w domu. Jeżdżę tu na każdą okazję, kiedy tylko mogę - uśmiecha się.
Hela również już po raz kolejny przyjechała na rekolekcje oazowe dla dzieci. Jak mówi, już nawet nie pamięta, który to jest jej pobyt w Nowym Kawkowie. - Pamiętam moje pierwsze ferie. Pierwszą osobą, która mnie wówczas przywitała, była ciocia Ela. Na początku miałam wiele obaw, ale poznałam tu miliony dobrych ludzi. Tu można nie tylko się modlić, a bawić się, radośnie spędzać czas. Odpoczywa się od codziennych czynności. Pan Jezusa dał nam coś takiego, że możemy się tu spotykać - wyznaje Hela.
- Moje dzieci są w Nowym Kawkowie po raz drugi. Tym razem nie wysłały żadnego SMS, ani nie dzwoniły do domu. A kiedy ja już się do nich dodzwoniłam, stwierdziły, że jest wspaniale i idą właśnie grać w warcaby. Klimat rewelacyjny. Po takich feriach dzieci śpiewają w domu, modlą się. Wiedzą, że nie są samotne, bo i inne dzieci modlą się, mają takie same wartości. Tu czują się, niczym w rodzinie. Kiedy przywieźliśmy je do „Zacheusza”, wysiadły z samochodu, jakby przyjechały do rodzinnego domu. Pożegnały się szybko. Rewelacja. Polecam rodzicom to miejsce, pełne ciepła, miłości i akceptacji - uśmiecha się pani Joanna.