- Często niepełnosprawni są zamykani w domach, a takie marsze pokazują, że nie ma się czego wstydzić. Jeden jest ładny, drugi jest ładny w inny sposób. To pojęcie względne - mówi Ewa Siwik.
Już po raz 7. uczestnicy Warsztatu Terapii Zajęciowej z Kętrzyna, wraz z przyjaciółmi z podobnych ośrodków w Mrągowie, Reszlu i Mikołajkach uczestniczyli w Marszu Godności. Nieśli transparenty mówiące o miłości, akceptacji i przyjaźni. - Chcielibyśmy pokazać się społeczeństwu, że jesteśmy, że są osoby niepełnosprawne, które chcą uczestniczyć w życiu społecznym jak każdy inny człowiek. Pragniemy godnego życia, szacunku i akceptacji - mówi Bogumiła Bzdera, kierownik Warsztatu Terapii Zajęciowej w Kętrzynie. Obecnie WTZ opiekuje się 40 osobami.
- Ciągle istnieją stereotypy, że niepełnosprawny nic nie potrafi, z nim nie da się porozmawiać. W sumie niech siedzi w domu i nie przeszkadza. A przecież oni chętnie uczestniczą w różnych wydarzeniach. Chętnie się udzielają, pokazują nam, jak powinno się żyć. My zdrowi często narzekamy na błahostki, że coś nam nie wychodzi. A u nich nie ma tego narzekania. Tego powinniśmy się od nich uczyć - dodaje.
Marsz poprzedziła Msza św. w kościele pw. św. Jerzego, której przewodniczył ks. Kazimierz Żuchowski. - Kiedy dziecko zamyka oczy, to wydaje mu się, że czegoś nie ma. I bywa też tak z niektórymi ludźmi. Zamykają oczy i nie ma problemu osób niepełnosprawnych. Zatykają uszy i nic nie słyszą. A problem ludzi niepełnosprawnych jest. Oni są między nami, żyją w naszych rodzinach, są częścią społeczeństwa. Pan Bóg przemawia przez nich, budzi wiele miłości i dobra. Dlatego dziś dziękujemy za każde życie, również osób niepełnosprawnych - mówił w homilii ks. Żuchowski.
Wśród uczestników marszu są osoby z WTZ z Mikołajek. Przyjechali specjalnie, by razem świętować i uświadamiać, że niepełnosprawność jest bogactwem.
- Żyjemy wśród ludzi, mamy takie same prawa. Po prostu jesteśmy. To, że niektórzy może nieco inaczej wyglądają, są na wózkach, to nie świadczy o tym, że są inni. Takie marsze pomagają rodzicom nie wstydzić się dzieci. Często niepełnosprawni są zamykani w domach, a takie marsze pokazują, że nie ma się czego wstydzić. Jeden jest ładny, drugi jest ładny w inny sposób. To pojęcie względne - mówi Ewa Siwik.