– Ludzie stoją, ręce rozłożone, oczy zamknięte. Ale ja nieufna. Jedno oko mam lekko otwarte. Patrzę i dziwię się: „co tu się dzieje”? – tak pani Bożena wspomina swoje początki we wspólnocie „Effatha” w Bartoszycach.
tekst i zdjęcia krzysztof.kozlowski@gosc.pl Trwający Rok Duszpasterski jest szczególny, zwłaszcza dla wspólnot Odnowy w Duchu Świętym. Bo Kościół – natchniony przez Ducha Świętego – ogłosił, że będziemy przeżywać go pod hasłem: „Jesteśmy napełnieni Duchem Świętym”. I przeżywamy. Już św. Franciszek z Asyżu podkreślał, że jak kiedyś w betlejemskiej grocie, tak dziś Jezus powinien narodzić się w naszych sercach. Jak to możliwe? Właśnie za sprawą Ducha Świętego. To On, jak podaje Katechizm Kościoła Katolickiego, „przez swoją łaskę wzbudza naszą wiarę i udziela nowego życia, które polega na tym, abyśmy znali jedynego prawdziwego Boga oraz Tego, którego posłał, Jezusa Chrystusa”. Duch Święty jest źródłem Bożego życia dla każdego człowieka. Brzmi dobrze. Ale jak to wygląda w naszym życiu? Czy jest to możliwe? Okazuje się, że tak. Choć często czekamy na Boże fajerwerki, Duch Święty działa w cichości serc, czasem wypełnia człowieka Bożą miłością powoli. Żeby to dostrzec, niezbędna jest wspólnota, na przykład taka jak Odnowa w Duchu Świętym „Effatha”, która od 25 lat spotyka się w parafii św. Jana Ewangelisty i Matki Boskiej Częstochowskiej w Bartoszycach.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.