Mimo starań rycerstwa pod dowództwem wielkiego mistrza krzyżackiego Ulryka von Jungingena znów wygrał król Jagiełło. A wielki mistrz? Jak rok temu zniesiono go martwego z pola bitwy.
Choć można było mieć wrażenie, że szykuje się niespodzianka, wynik bitwy okazał się niezmieniony. Świadkiem zażartej walki był 100-tysięczny tłum widzów, który - zanim dotarł na pole bitwy - przeszedł niczym lawina obok obozowiska chorągwi, rozpraszając się między średniowieczne stoiska, gdzie oprócz pamiątek można było kupić przedmioty inspirowane XV-wieczną modą.
Od sobotniego poranka w obozach rycerskich trwały przygotowania do inscenizacji bitwy pod Grunwaldem. Już tydzień wcześniej setki białych namiotów wyrosło na łąkach, jeden przy drugim. Na teren obozu nie wejdzie ten, kto nie należy do bractwa rycerskiego. - Bo to jakby ktoś od tak sobie wszedł do cudzego mieszkania - wyjaśnia rycerz Jacek. Współcześni rycerze czyścili zbroje, białogłowy przygotowywały strawę i cerowały nadszarpnięte podczas prób koszule.
- Wbrew pozorom rola kobiet, których nie widać podczas bitwy, jest bardzo ważna. To my przygotowujemy napoje, gotujemy, dbamy o naszych rycerzy. A pracy jest naprawdę wiele - wyjaśnia Bogusia. I myli się ten, kto myśli, że to tylko zabawa. Dla tych setek ludzi kultywujących średniowieczne tradycje to styl życia i zasady, które przestrzegają na co dzień.
Wielotysięczny tłum - ponad 100 tys. osób - rozsiadł się na Polach Grunwaldu. W niewielkiej niecce setki rycerzy uniosło swe miecze. Na pola wjechał król Władysław Jagiełło ze swoim bratem Witoldem. Po chwili pojawił się również wielki mistrz, Ulrich von Jungingen. Jego biały płaszcz z czarnym krzyżem i hełm z piórami pawia wyróżniały się na tle innych jeźdźców. Po chwili oczekiwania Krzyżacy posłali do króla polskiego heroldów z dwoma mieczami.
I rozpoczęła się bitwa. Setki rycerzy ruszyły do boju, by tysiące widzów mogły zobaczyć, jak krwawa i trudna była to walka. Konni z impetem najechali na siebie. Piechota się starła. Szczęk metalu roznosił się echem po okolicy.
A wynik? Mimo corocznych starań rycerstwa pod dowództwem wielkiego mistrza krzyżackiego Ulryka von Jungingena znów wygrał król Jagiełło. A wielki mistrz? Jak rok temu zniesiono go martwego z pola bitwy. I jak tu nie brać na poważnie powiedzenia, że „historia kołem się toczy”?