Wicewojewoda warmińsko-mazurski Sławomir Sadowski poinformował o stratach w rolnictwie spowodowanych suszą.
Z szacunków wynika, że tylko w naszym województwie sięgnęły one kwoty 350 mln zł. W sumie do komisji ds. szacowania strat wpłynęło prawie 13 tys. wniosków od poszkodowanych gospodarstw. Susza największe straty wyrządziła w południowej i wschodniej części województwa warmińsko-mazurskiego, a swoim zasięgiem objęła ponad 475 tys. ha upraw i łąk.
W skali województwa straty w poszczególnych rodzajach upraw sięgają od 30 do 50 proc. Zboża jare - straty do 50 proc. upraw, zboża ozime do 40 proc., rzepak - 35 proc, rośliny strączkowe - 40 proc. upraw, zaś użytki zielone nawet do 100 proc.
- Przewiduje się wsparcie dla rolników, którzy ponieśli straty w uprawach powyżej 70 proc. W takich przypadkach rolnicy otrzymają wsparcie w wysokości 1 tys. zł. na hektar. W przypadku strat w granicach 30-70 proc. dopłata ta będzie niższa - mówi wicewojewoda.
Obecnie na pomoc dla rolników rząd przeznaczył 800 mln zł. - Ale nie wyklucza się nowelizacji budżetu i przeznaczenia znacznie większych pieniędzy na odszkodowania - zaznacza.
Szacowanie strat spowodowanych suszą na Warmii i Mazurach powinno zakończyć się w ciągu miesiąca. - Mamy do czynienia z ogromną skalą strat. Są one dwukrotnie wyższe niż w 2015 r. Liczba wniosków jest również zaskakująco duża. Członkowie komisji pracowali nawet w weekendy. Oszacować prawie 13 tys. wniosków w ciągu miesiąca, było to ogromne wyzwanie - mówi Robert Nowacki, przewodniczący wojewódzkiej komisji ds. koordynacji powiatowych komisji szacujących straty.
Ważnym ogniwem przekazu informacji o możliwości uzyskania wsparcia od rządu okazała się Kościół. - Mieliśmy trochę wątpliwości co do polityki informacyjnej niektórych gmin. Z tego powodu zwróciliśmy się do kurii w Olsztynie, Elblągu i Ełku z prośbą o odczytanie na niedzielnych Mszach św. informacji o możliwości składania wniosków. To dało nadspodziewany efekt. Wnioski zaczęły spływać lawinowo - wspomina wicewojewoda.
Susza dotknęła nie tylko kraje europejskie. - Ale też Kanadę i Stany Zjednoczone, czyli głównych producentów zbóż. Wydaje się więc nieuniknione, że ceny zbóż wzrosną. Już pszenica jest po 700 zł, kiedy w zeszłym roku kosztowała 560-600 zł. Problem podobnie dotyczy upraw zielonych i producentów mleka - wyjaśnia Nowacki.
Wnioski o oszacowanie strat na polach wpłynęły z prawie 13 tys. gospodarstw. I choć żniwa się kończą, do komisji napływają kolejne.