- To był czas dla siebie i Boga. Budowanie głębszej relacji, kiedy nic w tym nie przeszkadza - mówi Anna, która opowiadała o swoim Camino de Santiago.
Droga do Santiago de Compostela, do grobu apostoła św. Jakuba Starszego, jest niezwykłą duchową podróżą, a wspomnienia z niej przenoszą do innego wymiaru ludzkiej egzystencji, codziennego rytmu zgodnego z naturą, kiedy człowiek ma czas na to, by w pełni skupić się na swoich relacjach z Bogiem.
Zapewne dlatego, kiedy tylko Olsztyńska Grupa Jakubowa wraz z Fundacją Idź Dalej organizują spotkanie z osobami, które pragną się dzielić swoimi wspomnieniami z Jakubowego Szlaku, przychodzi na nie zawsze liczna grupa osób.
Tym razem gośćmi w Centrum św. Jakuba w Olsztynie były ostródzianki Anna Dmitruk i Alicja Ciunelis, które opowiadały o swojej portugalskiej drodze do św. Jakuba.
- Cztery lata temu, podczas pielgrzymki autokarowej do Fatimy, dowiedziałam się o tym, że taki szlak istnieje. Po prostu jednym z punktów naszej podróży była katedra św. Jakuba w Santiago - wspomina Anna Dmitruk.
Później zaczęła przyjeżdżać na spotkania do Centrum św. Jakuba, słuchała opowieści tych, którzy zmierzyli się z sobą podczas drogi do grobu apostoła.
- W końcu z Alicją doszłyśmy do wniosku, że damy radę, pójdziemy Jakubowym Szlakiem - mówi Anna. - I dałyśmy radę. Przeszłyśmy. Duża satysfakcja. Ogromne przeżycie. Tego nie da się opowiedzieć. To trzeba samemu przeżyć - uśmiecha się.
- Sam fakt, że idę tą drogą, był dla mnie zaskakujący. Szłyśmy w lipcu… A ze mną całe moje życie. Wiele refleksji. Każdego dnia nabierałam coraz większej pokory wobec życia. Zastanawiałam się, czy to co mam, czy to wszystko jest mi do szczęścia potrzebne, czy nie jestem do czegoś materialnie i duchowo za bardzo przywiązana. Moje myśli, Bóg, zmęczenie, słońce. Część intencji, z którymi szłam, zostały wysłuchane - wyznaje Alicja.
Wiele dni drogi. W końcu widać już katedrę św. Jakuba. - A we mnie myśl: „Szkoda, że się skończyło, że jutro już tego nie będzie” - mówi Anna.
Często wraca w myślach do dni spędzonych na szlaku. - To był czas dla siebie i Boga. Budowanie głębszej relacji, kiedy nic w tym nie przeszkadza, nie ma rozproszeń, tych drobnych codziennych spraw. A tam, to droga w ciszy. Każdy dla siebie ustala swój rytm, ile przejść, kiedy się zatrzymać, kiedy modlić, a kiedy trwać w ciszy - wyjaśnia.