Ważne jest, aby zapraszać świętych do swojego codziennego życia. - Nie duchy i martwe dynie - mówi Martyna.
Olsztyńskie blokowisko. Chodnikami chodzą grupy dzieci i młodzieży. Ich przebrania świadczą o tym, że świętują Halloween. Peleryny, pomalowane twarze. Śmieją się, głośno rozmawiają. Tymi samymi chodnikami zmierzają do kościoła inni. Znikają w drzwiach świątyni, gdzie czekają już na nich święci.
Relikwiarze stoją jeszcze w przedsionku, równo ustawione na stoliku. Grupa młodzieży z Ruchu Światło-Życie rozpoczyna śpiew. W tym czasie formuje się procesja. Młodzi biorą relikwie, idą za krzyżem w stronę prezbiterium. Stawiają je na ołtarzu. Jeden relikwiarz przy drugim. Kapłan na ołtarzu ustawił Najświętszy Sakrament. Jezus żywy w otoczeniu świętych.
W środowy wieczór, w kościele pw. Matki Bożej Fatimskiej w Olsztynie, odbył się Wieczór ze Świętymi. - Każdy z nas ma udział w świętości Jezusa Chrystusa, który jest jej źródłem. Chcemy ten wieczór przed uroczystością Wszystkich Świętych przeżywać w jedności z tymi, którzy są już w Niebie, uwielbiają Boga - wyjaśnia ks. Kamil Młyński.
Mówi, że wielokrotnie kapłani zachęcali dzieci, młodzież, jak i rodziców, aby w ten wieczór przyszli do kościoła. - To pierwszy taki wieczór w naszej parafii. Samo mówienie, że Halloween jest złem, nie wystarcza. Trzeba dać coś wartościowego w zamian. Kiedy w duszy człowieka pojawia się pustka, robi się miejsce na różne dziwne rzeczy. Dlatego należy ją wypełnić i ufam, że nasz wieczór jest dobrym czasem na to, aby wzbudzić w nas pragnienie świętości - dodaje ks. Młyński.
Wśród młodych jest Martyna. - Jeszcze nie widziałam tylu świętych w jednym miejscu - uśmiecha się. Podkreśla, że ważne jest, aby zapraszać świętych do swojego codziennego życia. - Nie duchy i martwe dynie. Różnicą jest postawienie sobie na parapecie martwej, wydrążonej dyni, a wizerunku świętego. Różnicą jest poświęcanie czasu na malowanie twarzy, by była upiorna, a skupienie malujące się na niej z powodu głębokiej modlitwy. Co ma większą moc? Nie warzywo, a siła świętości - mówi Martyna.