W Olsztynie, podobnie jak w całym kraju, odbyło się liczenie osób bezdomnych.
Pracownicy socjalni, policjanci oraz strażnicy miejscy odwiedzali miejsca, gdzie przebywają bezdomni. Sprawdzali pustostany i altanki.
- Odwiedziliśmy miejsca na Zatorzu, czyli okolice ul. Zientary-Malewskiej. Tak bezdomni przebywają w altankach. Następnie na Tracku, jak również na Zielonej Górce, gdzie są nieużytkowane altanki i pustostany. Tam w sumie przebywa kilkanaście osób - mówi Urszula Kania, zastępca komendanta straży miejskiej w Olsztynie.
Zauważa, że niektóre osoby dość dobrze sobie radzą na terenach ogrodów działkowych. - W szałasach te warunki są bardzo złe - dodaje.
Liczenie pozwala na określenie liczby osób bezdomnych, a uzyskane informacje gminy wykorzystują przy podejmowaniu decyzji związanych z polityką mieszkaniową lub też dotyczących liczby placówek udzielających schronienia bezdomnym. To także dane, które mogą być pomocne straży miejskiej.
- Wiemy, czy pojawiają się nowe osoby potrzebujące wsparcia, jak również informujemy służby odpowiedzialne za pomoc tym osobom - mówi zastępca komendanta.
Podczas liczenia prowadzone są rozmowy, które mają na celu przekazanie informacji o miejscach pomocy. - Przy każdej naszej wizycie nakłaniamy osoby, by opuściły te miejsca, zmieniły swoje życie. Okazuje się czasem, że bezdomni oświadczają, że od ponad 10 lat mieszkają na działkach i nie chcą niczego zmieniać. Mówią, że jest im dobrze. Różne sytuacje rodzinne, często przyczyną jest alkoholizm. Nawet jeśli wyszły z nałogu, pozostają bezdomne, tłumacząc, że czują się po prostu wolne - mówi Urszula Kania.
Poprzednie liczenie odbyło się dwa lata temu. Wykazało, że w Polsce było ponad 30 tys. osób bezdomnych, z czego 83 proc. stanowili mężczyźni. W Olsztynie liczba bezdomnych wynosi około 200 osób.