- Człowiek póty jest człowiekiem, póki miłość przeżywa w sobie - podkreśla ks. prof. Pawliszyn.
W Domu Środowisk Twórczych w Lidzbarku Warmińskim odbyło się spotkanie z ks. prof. Mirosławem Pawliszynem „Słowo o miłości”.
Dlaczego właśnie o miłości? - Człowiek póty jest człowiekiem, póki miłość przeżywa w sobie. Jeśli przestanie, traci z człowieczeństwa coś ważnego. Dlatego jest o czym rozmawiać - wyjaśnia ks. Pawliszyn. - A w historii o miłości wielu ludzi rozprawiało i to niezwykle mądrze - dodaje.
O miłości rozprawiają teologowie, mówią psychologowie, zajmuje się nią neurobiologia, która próbuje odpowiedzieć na pytanie, czy miłość jest efektem działania w człowieku pewnych enzymów, które wywołują poczucie szczęścia, satysfakcji.
- Nie chcę się spierać z neurobiologami. Owszem, element poczucia szczęścia, zadowolenia w miłości, jest obecny. Ale czy [to wszystko]? Matka czuwająca całą noc przy chorym dziecku, z autentycznej miłości. Nikt nie powie, że odczuwa w tym momencie satysfakcję i radość. Ona przeżywa ogromny ból i cierpienie. A to jest miłość - podkreśla kapłan.
Odwołuje się również do filozofii. - Miłość ma to do siebie, że ona zostaje zainicjowana - potrafimy dotrzeć do źródła, do chwil, kiedy ona pęcznieje, aż do momentu, kiedy się wypowiada wyznanie: „Kocham cię”. Miłość ma zawsze moment poranka, kiedy wszystko się budzi do życia. Tylko że problem polega na tym, że prawdziwa miłość domaga się pielęgnacji. O nią po prostu trzeba zabiegać. Jeśli przestanie się o nią troszczyć, to nie miłość obumiera, to w człowieku postępuje coś w rodzaju gnilnego procesu, kiedy to nie miłość nie spełnia zadania, my go nie spełniamy - podkreśla ks. Pawliszyn.
I odwołuje się do filozofa Gabriela Marcela, który wygłosił definicję miłości: „Kochać drugiego to powiedzieć mu: ty nigdy nie umrzesz”. - I o to chodzi w miłości, byśmy nie umarli - dodaje ks. Pawliszyn.