– Zanim zostałam mamą śniły mi się małe dzieci i miałam wrażenie, że to te wymodlone – opowiada pani Joanna.
WPolsce 25 marca obchodzimy Dzień Świętości Życia. Jednak działacze pro life przez cały rok szukają możliwości pomocy kobietom, które chcą dokonać aborcji. Niestety nie zawsze można dotrzeć do każdego w porę. – Byłam w czwartej ciąży. Nie pracowałam, a mój mąż pił. Gdy mu powiedziałam, że spodziewam się dziecka, pobił mnie i powiedział: „Nie chcę kolejnego bachora i gęby do wykarmienia”. Żądał ode mnie aborcji. Nie miałam do kogo zwrócić się po pomoc. Gdy powiedziałam jego mamie, która sama była po kilku aborcjach, dała mi pieniądze, bym usunęła dziecko – wspomina Kamila. Aborcja prowadzi zawsze do podwójnego dramatu: zniszczenia ludzkiego życia i cierpienia matki. – Aborcja „zamroziła” mnie na kilka lat. Nie potrafiłam kochać i czułam do siebie wstręt. Podjęłam próbę samobójczą. Nie widziałam dla siebie ratunku, tylko rozpacz – opowiada Kamila. – Pomógł mi Bóg. Dzięki wspólnocie poszłam do spowiedzi. Nie było łatwo, ale dopiero kiedy usłyszałam, że moje dziecko jest u Boga, a nie na śmietniku, zaczęłam na nowo żyć. Napisałam do niego list i jak umiałam, tak się z nim pojednałam – dodaje.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.