Pielgrzymi będą dziś uczestniczyć we Mszy św., Apelu Jasnogórskim oraz nocnym czuwaniu.
Pielgrzymi dotarli na Jasną Górę.
- Dzisiejszy dzień to dla każdego z nas ważne przeżycie duchowe. Z nami wchodzą też ci, którzy pielgrzymowali w minionych latach, a nie mogli być na całej pielgrzymce, więc nasza grupa powiększyła się. Wszyscy pątnicy u Matki Bożej zostawiają swoje intencje, z którymi szli ostatnie dwa tygodnie. W tym roku to, co charakteryzowało naszą drogę, to przede wszystkim pokój. Nie mieliśmy większych sytuacji stresujących związanych chociażby z chorobami. Z pewnością był to czas modlitwy, a także wyciszenia. Udało nam się organizować w kościołach po drodze adoracje Najświętszego Sakramentu. Te momenty zatrzymania przed Jezusem były bardzo cenne. Przed nami Msza św. w Kaplicy Cudownego Obrazu co, nie ukrywam, jest najważniejszym przeżyciem naszej drogi - ks. Jarosław Dobrzeniecki, dyrektor warmińskich pieszych pielgrzymek.
Nasi pielgrzymi zostają na Apelu Jasnogórskim, a po nim odprawią Drogę Krzyżową na wałach. Pielgrzymka zakończy się nocnym czuwaniem do godz. 2 i Mszą św.
- To duże wyróżnienie dla naszej grupy, że możemy sporo czasu tutaj spędzić i prowadzić czuwanie przed obrazem Matki Bożej - dodaje.
- Te dni były wysiłkiem poświęconym dla Matki Bożej i okazją do szczerej modlitwy. Oprócz tego mogliśmy się zintegrować i stworzyć wspólnotę, która wierzy w Chrystusa. Dzisiejszy dzień jest bardzo ważny i wchodzimy z radością na Jasną Górę. Pojawia się też mały smutek, bo przed nami rozstanie z ludźmi, których spotkaliśmy na swojej drodze - mówi Janek Słomkowski z Nidzicy.
- Pielgrzymka była dla mnie czasem niesienia własnego krzyża. Były chwile gorsze i lepsze. W każdym momencie mieliśmy wsparcie w osobach, z którymi idziemy. Najważniejsze jest to, że tutaj mogłam poczuć tchnienie Pana Boga. Zrodziły się wspaniałe przyjaźnie i znajomości. Radośnie wchodzimy do Matki Bożej, bo ona w końcu doczekała się nas. Przyszłam z dwiema intencjami. Jedną z nich jest dziękczynienie, a mam za co. W minionym roku moją rodzinę dotknął pożar i rodzice stracili mieszkanie. Dziękuję Bogu, że nic im się nie stało, a także za ludzi, którzy pomogli nam w tym czasie, by wyremontować mieszkanie. Mam za co dziękować… - mówi Aleksandra Kaczmarczyk z Reszla.