− Bez tej pomocy byłoby mi ciężej, dużo ciężej – wyznaje pani Janina.
Nie mają znaczenia pogoda ani pora roku. Kiedy mija siódma rano, przed wejściem na plebanię gromadzi się spora grupa osób. Rozmawiają ze sobą życzliwie, wyraźnie widać, że większość z nich się zna, dopytują o zdrowie. Choć nie wszyscy. Niektórzy stoją z boku, spoglądają niepewnie na innych. – Przychodzę tu od niedawna. Życie się zmieniło, już po pracy, jedynie niewielka emerytura. Ale na co to wystarcza… Opłaty się zrobi i koniec, zostaje tylko liczyć na pomoc. Tu się ją dostaje, taką prawdziwą, że kiedy wraca się do domu, to lżej jakoś, że nie jest się zapomnianym człowiekiem – mówi pani Jadwiga.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.