- Modlitwa różańcowa wyciągnęła mnie z depresji i poczułam wartość siebie jako kobiety. Pozbyłam się lęków o rodzicielstwo i dała mi siłę w małżeństwie - mówi Magdalena Orlankowicz.
Dzisiaj w parafii św. Arnolda w Olsztynie istnieje 15 róż różańcowych Matki Bożej Gietrzwałdzkiej i dwa plutony męskie. Skupiają ok 270 osób. A to jeszcze nie koniec.
- Od początku widziałem w tym działanie Ducha Świętego. Wszystko się zaczęło w uroczystość Jego zesłania. Wtedy pojawiły się podobne pragnienia w naszych sercach, by rozwijać modlitwę różańcową - mówi o. Szczepan Szpyra SVD. - Zresztą moje przyjście do parafii było związane z Matką Bożą Gietrzwałdzką i chciałem szerzyć Jej orędzie - dodaje.
- Pierwsza róża powstała w przeciągu dwóch tygodni. Jeździłam do Gietrzwałdu i pytałam Matkę Bożą, jak to ma być? Ona prowadziła i prowadzi dalej to dzieło. Powstały więc dwa plutony męskie Maryi, o które się dopominała. Z biegiem czasu kolejne róże. Ludzie sami dzwonili i tak wszystko rozrastało się w szybkim tempie - wspomina Magdalena Orlankowicz.
- Sam bym tego nie wymyślił i nie poprowadził. Cieszę się, że świeccy wzięli to pod opieką. Widać, że Bóg rozpalił w nich szczególny charyzmat, a rezultat przerósł nasze oczekiwania - zapewnia o. Szczepan.
Wśród intencji róż są za: dzieci i młodzież, żony, mężów, rodziców i rodziny, chorych, cierpiących i osoby w podeszłym wieku, dusze w czyśćcu cierpiące, tych, którzy nie poznali miłości Bożej, grzeszników, księży i osoby konsekrowane, ojczyznę i Kościół święty, w intencji naszych serc. Obecnie powstaje róża za rodzeństwo.
- Niebawem będziemy potrzebowali róży w intencji spraw organizacyjnych - uśmiecha się Jakub Orlankowicz.