Głównym tematem było rozeznawania powołania na podstawie perykopy o bogatym młodzieńcu metodą lectio divina.
Wspólnota seminaryjna przed Wielkim Postem przeżywała czas rekolekcji. Poprowadził je ks. Krzysztof Wons SDS, dyrektor Centrum Formacji Duchowej w Krakowie.
- Ślepotą bogatego człowieka jest jego przywiązanie. Zamknął się jego horyzont patrzenia na tym, co widzi. Posiadłości, które miał, skupiły jego wzrok. Jest tak mocno przywiązany, że nie widzi Jezusa - mówił ks. Krzysztof Wons SDS.
- Bogaty młodzieniec odszedł smutny. Doświadczył bólu choroby, którą jest przywiązanie. Czasami ból jest czymś błogosławionym. Może pokazać drogę do mojej rany, do ogniska choroby. Smutek nie musi być czymś złym w naszym życiu. Czasami jest błogosławiony. W życiu bogatego młodzieńca był błogosławiony, bo był adekwatny do sytuacji i był szansą. Jezus mu go nie zabiera i pozwala mu z nim odejść - tłumaczył.
Wskazał trzy powody smutku ewangelicznego bohatera.
- Pierwszy to brak wolności. Jezus przegrywa z jego posiadłościami, od których nie jest wolny. Dylemat wyboru nie polega na tym: posiadać czy nie posiadać. On rozgrywa się w pytaniu, czy jestem wolny? Brak wolności zabrało mu entuzjazm, z którym przyszedł do Jezusa. Zapłacił smutkiem i goryczą.
Drugi powód to brak decyzji. Każdy z nas jest 100-procentowym kandydatem na życie wieczne, ale też 100-procentowym kandydatem na bycie bogatym młodzieńcem. Niezrealizowane wielkie pragnienia zamieniają się w wielkie marzenia. W każdym z nas żyją wielkie pragnienia i przywiązania. Ścierają się w naszym życiu i to jest nieuniknione. Ważna w tych momentach jest decyzja. Nie chodzi o te uroczyste, ale o te codzienne, drobne decyzje - mówił ks. Wons.
Jako trzeci powód smutku wymienił zdradę wielkich pragnień w człowieku.
- Młodzieniec odszedł od pragnienia „więcej”. Brakowało mu tylko jednego, ale nie potrafił tego wybrać, by żyć w pełni. Jak długo nasz wybór nie jest pełny, nie wybieramy tego, co proponuje Jezus, to odwracamy się od życia - tłumaczył.
Podkreślił, że całość historii bogatego młodzieńca kończy się nadzieją.
- To prawda, że zasmucił się i że odszedł. Jednak zabrał ze sobą smutek, który może zaprowadzi go znowu do Jezusa. Gdy przyjdzie czas, że poczuje prawdziwą stratę, to może zatęskni za pełnią. Zabrał też ze sobą miłosne spojrzenie Jezusa. To spojrzenie Jezusa, które w nim zostanie, jest nadzieją, że gdy je wspomni, to zatęskni za Jezusem - mówił.
Na zakończenie życzył wszystkim, by w sercu żywili usilną tęsknotę za Jezusem. - Zawsze w sercu przechowujcie Jego pełne miłości spojrzenie - dodał.