W sanktuarium Matki Bożej Gietrzwałdzkiej odbył się wielkopostny dzień skupienia nadzwyczajnych szafarzy Komunii Świętej.
Wspólna modlitwa rozpoczęła się Drogą Krzyżową opartą o rozważania sługi Bożego kard. Stefana Wyszyńskiego, w których wybrzmiały myśli prymasa Polski o słowie rodzącym człowieka do życia, słowie miłości Boga skierowanym do ludzi.
Po Drodze Krzyżowej szafarze uczestniczyli w Eucharystii, której przewodniczył ks. Bartłomiej Matczak. - Czcigodni panowie, do was Pan Jezus powiedział: „Przyłącz się do tej wspólnoty, która pomaga kapłanom. Zostawiłem coś, co miałem najcenniejszego, siebie samego w Eucharystii i chciałbym, żeby dotrzeć do każdego”. Wy Chrystusowi w tym pomagacie. Niech wam Bóg błogosławi i niech was będzie jak najwięcej - mówił na wstępie Mszy św. ks. Józef Stramek CRL.
- Bóg poprzez Słowo mówi: „Powstań i pójdź za Mną” taki, jaki jesteś, niedoskonały, jakim widzą ciebie ludzie, jako ruinę, „Ty pójdź za Mną”, bo wtedy dopiero staniesz się cały pięknem. Ta myśl na wstępie Wielkiego Postu powinna przenikać nasze serca. Bo Wielki Post nie jest ani o mnie, ani o tobie. Wielki Post jest przepiękną pieśnią miłości, jaką Bóg chce wyśpiewać do serca zranionego grzechem. Wielki Post to jest przepiękne słowo Boga do człowieka, który często czuje się zrujnowany, któremu trudno jest spojrzeć we własne oblicze. To jest sens Wielkiego Postu, byśmy wsłuchując się w głos Boga, zrozumieli, jak wielką miłością nas obdarował, byśmy spojrzeli na siebie wzajemnie z miłością, z którą On patrzy na każdego z nas, z miłością, która w największej ruinie potrafi dostrzec piękno - mówił w homilii ks. Matczak.
Podkreślał, że każde wyrzeczenie ma nas doprowadzić do coraz większej miłości, by pozwolić Bogu na to, aby On przeniknął serca. Postanowienia „ograniczę słodycze”, „nie będę pić alkoholu” mogą w nas budować pychę, bo wytrwamy i powiemy: „Jestem mężny, jestem silny, bo wytrwałem”, tak naprawdę niczego nie zmieniając w naszej duchowości.
- Znajoma w tym roku postanowiła, że będzie pracować nad tym, by dobrze mówić o innych. I wielkie trudy to ją kosztuje i wie, że na końcu nie będzie miała się czym pochwalić, bo to nie jest takie wymierne. To wymaga pewnej uważności i sprawia, że serce się rozszerza. Bo w Wielkim Poście nie chodzi o nas. Chodzi o Boga, który przemawia do mojego serca. Chodzi o Boga, który w moje serce chce wpuścić blask swojego światła, blask swojej miłości. Jeśli na koniec Wielkiego Postu nie doświadczę tego, to ten czas przeleci obok mnie, bo nic się we mnie nie zmieniło. Jezus chce wejrzeć w nasze serca - mówił kaznodzieja.
Tak dochodzimy do prawdy o sobie, bez której nie da się wejść na drogę Chrystusa. - Musimy zacząć od prawdy naszego serca, kim jestem, jaka jest prawda mojego życia. Nie ta uśmiechnięta twarz, którą wszyscy widzą, ale prawda mojego życia. Kim jestem? Jaka jest historia mojego życia? Dlatego śpiewaliśmy w psalmie: „Naucz mnie chodzić drogą Twojej prawdy”. Na początku Wielkiego Postu Jezus zaprasza nas, abyśmy poznali prawdę swojego życia. Być może są jeszcze takie rzeczy, których jeszcze nie odsłoniliśmy. Być może są jeszcze takie rzeczy, których nawet w konfesjonale nie wyznaliśmy i ciągniemy je za sobą, które tkwią w nas jako rzeczy niepojednane, nieprzebaczone. Tak ciągniemy za sobą bagaż fałszu i kłamstwa. Spotkanie z Jezusem jest spotkaniem z prawdą. I na początku Wielkiego Postu jesteśmy zaproszeni do tego, by powtarzać nieustannie słowa dzisiejszego psalmu. Prawda jest początkiem odkrywania piękna, do którego stworzył mnie Bóg - mówił ks. Matczak.