Dziś przypada 10. rocznica katastrofy prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem. Zginął wówczas pochodzący z Lidzbarka Warmińskiego bp Tadeusz Płoski. Tak tego tragicznego dnia wspominali go przyjaciele.
9 marca 1956 roku w Lidzbarku Warmińskim przyszedł na świat Tadeusz Stefan Płoski, późniejszy kleryk Wyższego Seminarium Duchownego „Hosianum”, biskup polowy i generał dywizji Wojska Polskiego.
Ks. Tadeusz Płoski został mianowany biskupem polowym Wojska Polskiego 16 października 2004 r. przez Jana Pawła II. 30 października 2004 r. przyjął święcenia biskupie i odbył uroczysty ingres do katedry polowej Wojska Polskiego w Warszawie. Jako motto swojej biskupiej posługi przyjął słowa: „Zostań z nami, Panie”. Jest to parafraza zaproszenia uczniów z Emaus, któryrzy chcieli zatrzymać przy sobie Zmartwychwstałego Jezusa: „Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił” (Łk 24, 29).
- Był to człowiek niewyobrażalnie aktywny, który swoją opieką duszpasterską otaczał nie tylko wojsko. Zaangażował się w organizację duszpasterstwa służby celnej. Wspierał nas swoim słowem jak i pracą. Mawiał, że to, co dzisiaj się zrobi, to będzie służyć innym przez długie lata - wspominał ks. Marian Midura krajowy duszpasterz kierowców, założyciel organizacji MIVA Polska, przyjaciel bp. Tadeusza Płoskiego. Jak mówił, ks. bp. Tadeusz zawsze pomagał olsztyniakom, mawiał, że trzeba zawsze pamiętać o swoich i ich wspierać. Ktokolwiek przyjechał z Olsztyna do Warszawy, jego dom był zawsze otwarty, był przygotowany nocleg i posiłki. - Do jego pałacu biskupiego szło się po prostu jak do domu. Jest to ważne, bo świadczy o tym, jakim był człowiekiem - opowiadał ks. Midura.
Bp. Tadeusz Płoski nie bał się wyzwań. Jako jedyny biskup oddał skok spadochronowy w ramach ćwiczeń z Jednostką „Grom”. - Czuł się po prostu również żołnierzem - wyznawał ks. Marian. Taką postawą łamał wszelkie bariery, pokazywał żołnierzom, że jest ich prawdziwym i oddanym duszpasterzem.
Zawsze przed Rajdem Dakar, cała polska ekipa przyjeżdżała do ks. bp. Tadeusza Płoskiego. On udzielał im błogosławieństwa, święcił pojazdy. W ramach wdzięczności, podczas jednej z wizyt w Olsztynie, zaproponowano mu przejażdżkę samochodem rajdowym. - To był styczeń. Leżał śnieg. Na początku do samochodu wsiadł biskup. Za kierownicę usiadł Krzysztof Hołowczyc. Proszę sobie wyobrazić, że taka jazda na śniegu, na bocznych drogach, odbywa się z prędkością często przekraczającą 160 km/godz. Każdy był ciekaw, co też powie biskup, kiedy wysiądzie z samochodu. Powiedział z uśmiechem: „No, robi wrażenie”. On się nie bał. Dlatego był idealnym duszpasterzem dla wojska. W tej służbie nie wystarczają kazania wygłaszane z ambony. Trzeba być na co dzień z nimi. I on to świetnie pokazywał - opowiadał ks. Midura.
Bp. Tadeusz Płoski był wybitną osobowością, która potrafiła posiąść wiedzę intelektualną i jednocześnie być otwartą na innych osobą. Był duszpasterzem, profesorem, niezwykle sprawnym organizatorem i szefem. Wprowadzał stabilizację, zdecydowanie i odpowiedni podział obowiązków. Był również wielkim patriotą. Jeśli głosił kazania, mówił o naszej ojczyźnie: „Najjaśniejsza Rzeczpospolita”. Kochał Polskę, kochał Polaków…
Bp. Tadeusz Płoski był również profesorem nadzwyczajnym Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie i pracował na Wydziale Prawa i Administracji. - To był nie tylko współpracownik na moim wydziale, ale przede wszystkim wieloletni przyjaciel. W piątek wieczorem byłem u niego wraz z małżonką. Rozmawialiśmy. Kilkanaście godzin później już nie żył - mówił, nie kryjąc wzruszenia, prof. dr hab. Bronisław Sitek dziekan Wydziału Prawa i Administracji. Wspominając bp. Tadeusza zaznaczał, że miał on niezwykle dobry kontakt ze studentami, którzy zawsze wyrażali się o nim z wielką estymą.
- Był to człowiek niezwykłej kultury, a co najważniejsze, zawsze był dostępny. Mimo, że był biskupem i miał niezwykle wiele obowiązków, nigdy nie opuszczał zajęć, zawsze był - w przeciwieństwie do większości - na każdej radzie wydziału… Był bardzo obowiązkowy - akcentował prof. Sitek.
Dla bp. Tadeusza Płońskiego ważne były te wielkie sprawy, dotyczące ojczyzny, kościoła, ale również i te małe, które często przez większość z nas są lekceważone. - Czy pełnił funkcję biskupa Wojska Polskiego, czy profesora, nauczyciela i wykładowcy, widział przede wszystkim człowieka i jemu służył. Nie dzielił ludzi na ważnych i nieważnych. Czy to Prezydent RP, czy student… Zawsze, kiedy była taka potrzeba, wsiadał w samochód i sam przyjeżdżał do Olsztyna. Bo ktoś na niego czekał… - zaznaczał prof. Bronisław Sitek.
- Niewątpliwie bp. Tadeusz Płoski był osobą niezwykle zdolną. Był człowiekiem, który szybko uczył się, opanowywał obce języki, zrobił doktorat, habilitował się, studiował w Akademii Obrony Narodowej na Wydziale Strategiczno-Obronnym. Był osobą kontaktową, łatwo wchodził w dialog z nowymi ludźmi. Był dobrym kaznodzieją, rekolekcjonistą. Dzięki tym talentom i pracy mógł wypełniać poważne obowiązki biskupa polowego Wojska Polskiego. Poza tym był też opiekunem duszpasterstwa policji, straży granicznej, celników, harcerzy… Właściwie dopiero zaczynał służbę społeczną na poziomie ogólnopolskim. Po zdobyciu bogatego doświadczenia teraz mógłby w pełni spożytkować nagromadzone doświadczenia i wiedzę. Przed nim był najbardziej twórczy okres życia, kiedy człowiek ma jeszcze wiele sił, a już ma bogate doświadczenie. Ale jego życie, w tym wymiarze doczesnym, nagle się skończyło. Trudno jest dzisiaj doszukiwać się sensu tej katastrofy. Nie ma prostych odpowiedzi na tego typu śmierć ludzi w pełni sił, ludzi twórczych, odpowiedzialnych. Jest tajemnica, przed którą stoimy. Bóg wie, dlaczego tak się stało. Trzeba będzie lat, żeby ta rana zabliźniła się - mówił bp Jacek Jezierski.
Ks. bp. gen. dyw. Tadeusz Płoski zginął 10 kwietnia 2010 r. w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem koło Katynia.