Do tej pory odnotowano kilka wykroczeń związanych z nieprzestrzeganiem przepisów dotyczących zakrywania nosa i ust w środkach komunikacji zbiorowej.
Koronawirus nie odpuszcza, a maseczki trzeba nadal nosić w zamkniętych przestrzeniach: sklepach, centrach handlowych, urzędach, punktach usługowych i w pojazdach komunikacji miejskiej. Jednak coraz powszechniejszy jest widok osób, które bez zakrytych ust i nosa wsiadają do autobusu czy tramwaju. Olsztyńska policja stworzyła ulotki przypominające o tym obowiązku, a także o zachowaniu dystansu od drugiej osoby. Między innymi w olsztyńskich autobusach i tramwajach pojawiło się ostrzeżenie, że za takie zachowanie można słono zapłacić.
- Aby każda osoba poruszająca się komunikacją miejską, która zostanie zauważona, zatrzymana i wylegitymowana, była świadoma tego, że może otrzymać mandat karny, czego oczywiście chcielibyśmy uniknąć - wyjaśnia podkomisarz Rafał Prokopczyk, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Olsztynie. Za brak maseczki w miejscu publicznym można otrzymać 500 złotych mandatu.
- W przypadku rażącego naruszenia obowiązków sanitarnych policjanci mogą skierować taką sprawę do inspektora sanitarnego, który może nałożyć znacznie surowszą karę, ponieważ jej wysokość może sięgać nawet 30 tys. zł - podkreśla podkomisarz.
Jak zaznacza funkcjonariusz, do tej pory odnotowano kilka wykroczeń związanych z nieprzestrzeganiem przepisów dotyczących zakrywania nosa i ust w środkach komunikacji zbiorowej. - Nie planujemy zmasowanych akcji, jeżeli chodzi o kontrolowanie środków komunikacji miejskiej. Uważamy, że nasi mieszkańcy, jak i turyści, są zdyscyplinowani i stosują się do obowiązujących obostrzeń. Tylko w kilku przypadkach policjanci musieli reagować - podsumowuje podkomisarz Rafał Prokopczyk.