W Olsztynie odbyły się uroczystości upamiętniające wybuch powstania warszawskiego.
Rozpoczęły się Mszą św. w kościele św. Józefa, której przewodniczył abp Józef Górzyński.
- Powstanie warszawskie to wydarzenie, w którym trudno mówić o militarnym sukcesie, czy o sukcesie w wymiarze politycznym. Natomiast bez wątpienia jest aktem heroicznej ofiary. To, co podkreśla się mówiąc o pokoleniu Kolumbów, to że oni byli gotowi do takiej ofiary. Byli oni ukształtowani przez tych, którzy wywalczyli niepodległość w 1918 r. Nie można mówić o miłości ojczyzny bez gotowości do poświęcenia się na jej rzecz. Powstańcy dali nam heroiczny przykład i od nich powinniśmy uczyć się umiłowania Polski - mówił metropolita warmiński.
Podczas homilii abp Górzyński wskazywał na prawo Boże, które jest fundamentem ładu i dobra w świecie. - Co takiego uczynił człowiek, że doprowadził do wojny? Dzieje się to dzięki złu, które człowiek wprowadza w życie społeczne, instytucjonalizuje zło. Prawda i dobro, to jest Boże prawo, to są Boże przykazania, które właśnie po to zostały objawione, żeby przestrzegając je, człowiek nie ulegał ułudzie, iż bez Boga potrafi ukształtować świat bez zła - mówił metropolita.
Podkreślał, że łamanie prawa Bożego doprowadza do nieszczęścia, na które później trzeba reagować, tak jak reagowali powstańcy warszawscy. - Walczyli o wolność narodu, który popadł w niewolę. Dzisiaj, kiedy zastanawiamy się, jaką nasze pokolenie ma dać odpowiedź, naśladując tych bohaterów, to przede wszystkim modlimy się o to, abyśmy nie stanęli w ich sytuacji. Sytuacji konieczności walki i oddania życia dla przywrócenia zasad Bożego prawa, żeby można było żyć w wolności. Żebyśmy zrozumieli ten mechanizm doprowadzający do tragedii, by później nie trzeba było odwoływać się do postaw tak heroicznych - mówił metropolita.
Po Eucharystii dalsza część obchodów odbyła się przy pomniku Bohaterów Powstania Warszawskiego u zbiegu ulic Sybiraków i Jagiellońskiej. O godzinie 17 zawyły syreny, a następnie został odegrany hymn państwowy. Delegacje po przemówieniach okolicznościowych złożyły kwiaty, zapalono znicze.
Wśród obecnych był płk. Marcin Kus, prezes zarządu Warmińsko-Mazurskiego Związku Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych. Miał 18 lat, kiedy wybuchła wojna. Jako młody chłopak wstąpił do Armii Krajowej. - Historia jest za nami… 1 sierpnia, w trakcie akcji "Burza" wybuchło powstanie warszawskie. Byłem na południu Polski. Próbowaliśmy przedrzeć się do Warszawy, by wspomóc powstańców. Ale nie było to możliwe - wspomina. - Co mogę powiedzieć młodym dzisiaj? Oby nigdy więcej wojny. Oby nigdy nie trzeba było organizować powstań. Żeby nie ginęły tysiące młodych ludzi na barykadach naszych miast, na frontach wojny. Przeżyłem II wojnę światową i Bogu dzięki, dożyłem do dziś - mówi płk Kus.