Odszedł Kazimierz Bogucki - Wołyniak, żołnierz AK, wiceprezes Towarzystwa Miłośników Wołynia i Polesia w Olsztynie i olsztyńskiego oddziału Światowego Związku Żołnierzy AK.
Pan Kazimierz urodził się 21 grudnia 1919 r. na Podolu.
„Zaraz po moim urodzeniu moi rodzice musieli uciekać przed bolszewikami. Zresztą ja całe życie przed bolszewikami uciekałem. Tym razem z Podola do Polski” – wspominał kilka miesięcy temu na spotkaniu w Klubie Inteligencji Katolickiej pan Kazimierz. „1920 r., mieszkamy już w Warszawie. Ojciec wstępuje do wojska. Bitwa Warszawska i później dobry czas pokoju, już na Wołyniu. Tak aż do wybuchu II wojny światowej. Potem ponowna ucieczka do Warszawy, bo Ukraińcy zaczęli brać się za nas. Wraz z bratem nawiązaliśmy kontakt z Armią Krajową na Lubelszczyźnie. Oczekiwaliśmy z bronią w rękach na Akcję W, by ruszyć z odsieczą do Warszawy” – opowiadał.
W sierpniu 1944 r. Armia Czerwona była już na terenie Lubelszczyzny. „Zaczęli nas wyłapywać. Mnie zawieźli na zamek lubelski do więzienia. Później do Związku Radzieckiego do obozu. Wróciłem do Polski. Człowiek nie wiedział, czy ma jeszcze rodzinę. Znaleźliśmy się. (...) W 1946 r. spotkaliśmy się w Gliwicach. Z Gliwic przyjechałem do Olsztyna (...)” – mówił.
W 1980 r. przeszedł na emeryturę. Do ostatnich dni działał społecznie. „Jestem zadowolony z życia i wiem jedno, dziś trzeba mówić nie o nienawiści, a o miłości, bo ona jest najważniejsza” - wyznał pan Kazimierz.