– Raz usłyszałam: „Jak pani daje radę z taką gromadką dzieci? Ja sobie z jednym nie daję rady”. Odpowiedziałam, że ja też nie daję rady – mówi pani Krystyna, opowiadając o swojej ufności w łaskę Bożą.
Poranki bywają najtrudniejsze. Trzeba wstać skoro świt, ogarnąć dzieci i przypilnować, by każde zdążyło na zdalne lekcje. A że wstają na ostatnią chwilę, to ze śniadaniem bywa różnie. Gdyby nie mąż, nie byłoby szans na wypicie porannej kawy, bo trzeba usiąść przed monitorem i prowadzić zajęcia. Nauczycielowi nie wypada się przecież spóźnić. Ktoś by pomyślał, że to jakieś szaleństwo. Ale okazuje się, że gdzie jest miłość, tam szaleństwo musi być.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.