– W moim domu historia była cały czas żywa. Owszem – ukrywana, ale nigdy nie zapomniana – mówi Grażyna Wróblewska, której stryj był jedną z ofiar zbrodni katyńskiej. Od 30 lat Stowarzyszenie Rodzina Katyńska w Olsztynie dba o pamięć o tamtym wydarzeniu.
Skończyłam historię w Toruniu. Na uniwersytecie nie miałam prawa powiedzieć słowa o Katyniu, o moim stryju, który został tam zamordowany. Mój tatuś zawsze powtarzał: „Grażynka, pamiętaj – o Katyniu nie wolno mówić”. Gdybym komuś coś powiedziała, to ja nie mogłabym studiować, a on straciłby pracę – wspomina Grażyna Wróblewska. Przechowuje list, który stryj Gracjan Wacław Łapczyński wysłał 24 listopada 1939 r. z obozu jenieckiego w Kozielsku. – Opisywał, gdzie jest. Dopytywał, co u rodziny. Przekazał, że walizkę ze swoimi rzeczami zostawił pod biurkiem w biurze. Dopiero w 1943 r. przyszła kolejna wiadomość o nim... Kiedy Niemcy odkryli groby – mówi.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.