- Pan Bóg nam zaufał - mówią Magdalena i Daniel Jaśkiewiczowie. Ich córeczka Anastazja żyła zaledwie pół godziny.
Daniel i Magda, szczęśliwe małżeństwo, prawie trzy lata po ślubie. Synek Tymek w sierpniu skończy 2 latka. - Pierwsza ciąża przebiegała podręcznikowo. Przy drugiej ciąży, w 20 tygodniu dowiedzieliśmy się, że nasze dziecko choruje na dysplazję tanatoforyczną. Byłam w szoku. Usłyszałam, że chorobę spowodowała rzadka mutacja genetyczna - opowiada Magdalena.
- Od samego początku zaprosiliśmy wiele osób do modlitwy za naszą córeczkę. Rozesłałem do znajomych wiadomość, która rozeszła się właściwie po całym świecie, otrzymaliśmy ogromne modlitewne wsparcie - podkreśla Daniel. - To nam pozwoliło pogodzić się z wolą Pana Boga. Liczyliśmy na cud, do końca nie traciliśmy nadziei, jednak byliśmy przygotowani na to, że Pan Bóg bardzo szybko chce zabrać naszą córkę do siebie... Nie mogliśmy nic innego zrobić niż dać jej naszą miłość. Myślę, że Pan Bóg nam zaufał - może w innej rodzinie nie zostałby otoczona miłością? - podkreśla.
- Anastazja urodziła się 3 czerwca, w Boże Ciało. Żyła pół godziny. Jesteśmy wdzięczni, że mieliśmy możliwość jej powitania i pożegnania. Odeszła, czując ciepło miłości, słuchając bicia serca swojej mamy. Piękna śmierć - w ramionach kochających osób, prosto do nieba - opowiada Daniel.
- Utrata dziecka to bardzo trudne doświadczenie, jakoś musimy sobie radzić z tęsknotą, z tym, że nie wróciła z nami do domu. Wierzymy jednak, że Pan Bóg potrafi z każdego wydarzenia wyciągnąć jakieś dobro i tego właśnie oczekujemy - mówią małżonkowie. Jeszcze zanim dowiedzieli się o chorobie postanowili, że ich córka będzie nosiła imię Anastazja, czyli zmartwychwstanie. - Dysplazja tanatoforyczna oznacza "dysplazja, która niesie śmierć". W naszym przypadku przyniosła zmartwychwstanie, ponieważ wierzymy, że Anastazja jest u Pana Boga i tam się z nią ponownie spotkamy - podkreśla Daniel.
Więcej w numerze 29. Posłańca Warmińskiego - Gościa Niedzielnego.