Dziś, 12 lipca, wspominamy św. Brunona z Kwerfurtu.
Święty Brunon urodził się w 974 r. w Kwerfurcie. Był mnichem benedyktyńskim, biskupem misyjnym, misjonarzem, prowadził chrystianizację m.in. wśród Polan. W 1009 r. udał się z misją do plemion pruskich i tam zginął z 18 towarzyszami, gdzieś w okolicach Pojezierza Suwalskiego. Święty Brunon jest m.in. drugorzędnym patronem archidiecezji warmińskiej, miasta Bartoszyce, a także jednej z bartoszyckich parafii, gdzie odbyły się uroczystości odpustowe.
- Wspominamy wielkiego świętego, który nie zawahał się złożyć największej ofiary - ofiary własnego życia. Śmierć męczenników staje się posiewem nowych wyznawców i ta rzeczywistość jest dla nas obecna - my przecież jesteśmy owocem tej krwi, posiewem męczenników - mówił na początku Mszy św. ks. prał. Jan Jarosz, proboszcz parafii św. Brunona.
Mszy św. przewodniczył ks. Paweł Ostrowski. - Warto wpatrywać się w swoich świętych patronów, w ich wzór życia, odwagę, a nade wszystko ich miłość, która ich prowadziła. Bruno Bonifacy to postać nietuzinkowa, był kapelanem młodego Ottona III, jednak w sercu tkwiło inne pragnienie - chciał nieść Ewangelię, Dobrą Nowinę o Chrystusie, chciał uczyć o miłości - mówił w homilii ks. Ostrowski. Przypomniał, że nie wiadomo do końca, w którym miejscu św. Brunon poniósł męczeńską śmierć. - Nie to jest najważniejsze w jego misji, ale jego miłość, żarliwość, gorliwość, odwaga, która go prowadziła. Kierowały nim słowa, które usłyszeliśmy dziś w Ewangelii: "Już nie jesteście sługami, jesteście moimi przyjaciółmi". Trudno nawet pomieścić tę radość w sercu, kiedy dociera do nas prawda, że jesteśmy przyjaciółmi Chrystusa. Te słowa Pan Jezus kieruje do każdego z nas. Do każdego mówi: "Jesteś moim przyjacielem" - podkreślił duszpasterz.
Uroczysta Msza św. zakończyła się procesją z Najświętszym Sakramentem i nowenną do św. Brunona.