- W tym roku wielu osobom czas wakacji został odebrany przez nawałnice. Nie możemy być obojętni wobec tych ludzkich dramatów - mówi ks. Michał Tunkiewcz.
Gwałtowne burze, które przeszły przez Polskę, Niemcy, Holandię i Belgię w ostatnim czasie, wywoływały powodzie, zniszczenie wielu domów, a co najgorsze - odebrały życie wielu ludziom.
- Każdy ludzki dramat jest momentem, byśmy wspólnie jako wspólnota Kościoła zjednoczyli się w modlitwie oraz pomocy poszkodowanym - mówi ks. kan. Michał Turkiewicz, wikariusz biskupi ds. duszpasterstwa ogólnego.
Parafie naszej diecezji odpowiedziały na apel przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski i włączyły się w ogólnopolski dzień solidarności z poszkodowanymi powodziami i nawałnicami w Europie, który został wyznaczony w dzisiejszą niedzielę. Tego dnia w parafiach odbywają się modlitwy za poszkodowanych oraz są organizowane zbiórki funduszy na pomoc materialną
- Wakacje kojarzą nam się z czasem wypoczynku od codziennej pracy i trudności. W tym roku wielu osobom ten czas został odebrany przez nawałnice. Niestety nie tylko zabrano czas wakacji, ale w wielu przypadkach cały dobytek. Nie możemy być obojętni wobec tych ludzkich dramatów. Każda ludzka krzywda powinna w nas rodzić nie tylko współczucie, ale także chęć udzielenia realnej pomocy w ramach możliwości, jakie każdy z nas posiada - wyjaśnia ks. Michał znaczenie niedzieli solidarności.
Żywioł nie ominął także naszego regionu. Od 14 do 17 lipca nad centralną i zachodnią częścią województwa przeszedł dynamiczny front burzowy. W związku z tym ewakuowano kilka obozów harcerskich. - Transport zapewniła Straż Pożarna, Lasy Państwowe i wojsko. Wojewoda przekazał koce, śpiwory, worki do pakowania i maseczki, a pobyt w szkołach zapewnili samorządowcy - mówi Krzysztof Guzek, rzecznik prasowy wojewody warmińsko-mazurskiego.
Niestety nie wszystkie obozy mogły wrócić na swoje poprzednie miejsca. Jeden z nich został przeniesiony do ośrodka harcerskiego w Ząbiach.
- Harcerze nie mogli wrócić do swojego obozu z powodu rozjeżdżonej drogi dojazdowej. Rozczarowanie dzieci było bardzo duże. Wiadomo, że przygotowanie miejsca obozowego jest piękną przygodą. Na szczęście udało nam się znaleźć inne miejsce i jeszcze jakiś czas spędzą na obozie - mówi hm. Małgorzata Siergiej, przewodnicząca ZHR Obwodu Warmińsko-Mazurskiego.
Podkreśla, że współpraca ze służbami odbywała się bardzo sprawnie. - Nie jesteśmy w stanie przewidzieć wszystkich anomalii pogodowych i dlatego jesteśmy przygotowani na ewakuację. Współpraca ze strażą pożarną i innymi służbami przebiegała w tych trudnych momentach bez zarzutu. Czas spędzony na obozie harcerskim to przede wszystkim wychowanie młodego człowieka. Nie chcemy z tego rezygnować - dodaje.