– Z pomocą Matki Bożej zawsze dojdziemy do celu – podkreśla Anna.
W Roku św. Józefa uczestnicy pielgrzymki z Lidzbarka Warmińskiego do Gietrzwałdu modlili się w intencji rodzin. – Za wstawiennictwem Matki Gietrzwałdzkiej i Jej Oblubieńca powierzaliśmy je, by były mocne wiarą, modlitwą i chrześcijańskimi wartościami. Wypraszaliśmy dla nich potrzebne łaski – wyjaśnia ks. Grzegorz Antczak.
Kiedy po trzech dniach wędrówki pątnicy dochodzili do cudownego źródełka w Gietrzwałdzie, ich śpiew roznosił się po błoniach. – Kiedy w oddali zobaczyłam wieżę sanktuarium, padłam na kolana z wdzięczności. Cieszyłam się, że mogę tu być, na tej warmińskiej polnej drodze, a Matka Boża jest już tak blisko – wspomina Anna. W pielgrzymce wzięła udział po raz trzeci. – Spotykamy tu wielu dobrych ludzi, którzy otwierają przed nami swoje serca, domy, dzielą się owocami swojej pracy. To wyjątkowa droga, choć nie zawsze łatwa – czasem po twardym podłożu, czasem w pyle polnych traktów, czasem trzeba stawiać stopy na kamieniach. Myślę, że tak samo jest z naszym życiem. Jednak z pomocą Matki Bożej zawsze dojdziemy do celu, którym jest miłość – uważa Anna.
W pielgrzymce uczestniczyły również rodziny. – Idziemy, bo kochamy Maryję – uśmiecha się Agnieszka, której na szlaku towarzyszyli mąż Andrzej, córka Zosia i syn Jakub. – Prosiliśmy o opiekę i błogosławieństwo dla dzieci, dla nas i bliskich. To był piękny czas, a ja byłam szczególnie wzruszona widokiem dzieci modlących się wspólnie z innymi – mówi Agnieszka. Przyznaje, że kiedy po dniach trudu zobaczyła kościół, popłakała się. – Byłam szczęśliwa, że dotarliśmy tu razem – dodaje.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się