– Ta uroczystość ma nam pomóc zmieniać nas samych, a przez to również nasze rodziny, sąsiadów, znajomych... – mówił ks. kan. Cezary Opalach.
Wspólnota parafii św. Bartłomieja przeżywała uroczystości odpustowe ku czci swojego patrona. Wspólnej modlitwie przewodniczył ks. kan. Cezary Opalach. – To zawsze wielkie święto dla parafii, to czas kiedy nasze ziemskie Jeruzalem łączy się z tym w niebie. Można powiedzieć, że dziś ta parafia jest krynicą łask Bożych. Odpust to nasza prośba do Boga bogatego w miłosierdzie, który – jak mówi papież Franciszek – nigdy nie męczy się przebaczaniem – przypomniał duszpasterz.
– Słowo „parafianin” pochodzi z języka greckiego i oznacza człowieka, który jest w drodze i zatrzymał się na chwilę, by odpocząć. Wy, w tym miejscu, w tej parafii, zatrzymaliście się w swojej drodze do nieba. Dla jednych jest to przystanek na kilka miesięcy, dla innych na kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt lat – mówił ks. Opalach. – Odpust przeżywamy każdego roku, by dziękować Bogu za dar naszej parafii – dodał. Przywołując postać św. Bartłomieja, zwrócił uwagę, że na początku wątpił on w Jezusa, jednak poznawszy Go, stał się Jego apostołem, głosicielem Dobrej Nowiny.
– Jezus zawołał Bartłomieja, Natanaela po imieniu. Kiedy Bóg wypowiada nasze imię, to oznacza, że zna nas doskonale, On nas stworzył, jest z nami w każdym momencie naszego życia. Ten moment wystarczył, by Jezus złamał niewiarę Bartłomieja. My również mamy być naśladowcami Chrystusa, powinniśmy być taką „monstrancją”, dzięki której zaniesiemy Pana Jezusa do naszego środowiska, do naszych rodzin. Cudownym owocem odpustu byłby np. odnosić się do siebie z większym szacunkiem, z chęcią pomocy, a może ktoś postanowi częściej korzystać z sakramentu pokuty i pojednania czy Mszy św.? Eucharystia to najlepsza szkoła miłości. Każdy, kto chce, może korzystać z tego źródła świętości, żródła lepszej codzienności. Decyzja należy do każdego z nas – mówił ks. Opalach.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się