Pierwszy musical związany z naszym regionem.
4 grudnia 2021 roku w sali koncertowej Filharmonii Warmińsko-Mazurskiej w Olsztynie uczestniczyłem w premierze Pory jeziora. Warmińskiej opowieści wigilijnej – pierwszego musicalu związanego z naszym regionem. Dotychczas napisano wiele książek zawierającym warmińskie wątki, nakręcono trochę filmów, skomponowano przynajmniej kilka utworów muzycznych dedykowanych naszej bogatej w ciekawą historię krainie. Ale musical?... Tego jeszcze na Warmii nie było!
Pomysłodawcą całego przedsięwzięcia jest dyrektor filharmonii prof. Piotr Sułkowski. On to, pokonując samochodem wraz z małżonką trasę między Olsztynem a Krakowem, wpadł na pomysł powstania warmińskiego musicalu. Stało się to kilka lat temu, ale już wtedy, gdy maestro – krakus z urodzenia – zaczął mówić: „u nas na Warmii”. O dziwo, czas pandemii sprawił, że pomysł zaczął się coraz bardziej krystalizować. Pewnego pięknego majowego popołudnia 2020 roku państwo Sułkowscy odwiedzili mającą w połowie bułgarskie korzenie, a mieszkającą w podwarszawskim Brwinowie Ałbenę Grabowską, pisarkę, autorkę m.in. przeniesionej na szklany ekran sagi Stulecie Winnych, prosząc ją o napisanie scenariusza. Daniel Wyszogrodzki, który jest współautorem libretta do musicalu Akademia Pana Kleksa oraz tłumaczem tekstów wielu produkcji Teatru Muzycznego „Roma” w Warszawie, m.in. Koty, Upiór w operze, Les Misérables, Deszczowa piosenka czy Mamma Mia, został poproszony o napisanie tekstów piosenek. Skomponowania muzyki do musicalu podjął się pochodzący z Bartoszyc Tomasz Szymuś – dyrygent, kompozytor, aranżer i producent muzyczny, znany m.in. z programu Taniec z gwiazdami. Choreografię przygotowała dobrze znana nie tylko w Olsztynie Iwona Pavlović. Całość zgodził się wyreżyserować Jerzy Jan Połoński – zapewne nie tylko dlatego, że jego żona pochodzi ze stolicy naszego województwa… Do współpracy zostali zaproszeni również: Zespół Pieśni i Tańca „Kortowo”, Pracownia Tańca „Pryzmat” i chór „Cantores Varmienses”.
Któż z dojrzałych i starszych mieszkańców Warmii nie zna bajek i legend inspirowanych lokalną tradycją i kulturą, których autorkami są Maria Zientara-Malewska czy Irena Kwinto? To nimi, a głównie legendą o Łynie i Sajnie oraz o Królu Sielaw, zainspirowała się Ałbena Grabowska, pisząc scenariusz do Pory jeziora. Sama podkreśla: „Te legendy stanowiły dla mnie punkt wyjścia, ale jest to przede wszystkim opowieść o rodzinie, ludziach, którzy zasiedlali kiedyś te ziemie, którzy próbowali wyrwać z puszczy miejsce do życia”. W prywatnej rozmowie przed premierą przyznała mi się, że temat małych ojczyzn jest dla niej ważny, co widać w jej twórczości, zarówno w Stuleciu Winnych, jak i w Porze jeziora. W musicalu świat realny przeplata się z fantastycznym, tradycja chrześcijańska z wierzeniami ludowymi, a teraźniejszość z przeszłością. Postacie z warmińskich legend spotykają się z dawnymi, ciężko pracującymi przy wyrębie lasu i połowie ryb mieszkańcami Warmii i Mazur. Wszystko zaś zaczyna się w dzień wigilii Bożego Narodzenia. Stąd druga część tytułu: Warmińska opowieść wigilijna. Zdaniem dyrektora Piotra Sułkowskiego, Pora jeziora przenosi widzów „w inny wymiar, inne czasy, w świat baśni i marzeń. Tak jak w opowieściach z Hollywood, dotykamy miłości i smutku, i żalu, ale wszystko kończy się szczęśliwie”. Chyba najważniejszym przesłaniem widowiska jest pokazanie, że wiara i tradycja spaja rodzinę, dobro ostatecznie triumfuje nad złem, a miłość pokonuje złe czary. Ocalony z głębin jeziora Staszek mówi do rodziców ukochanej: „To miłość Łyny mnie uratowała”, na co ona dopowiada: „Miłość i modlitwa”. Zaś w finałowej piosence Pokój z Mazurami usłyszeć można słowa: „Po to nas tu powołano, byśmy się kochali. Człowiekowi serce dano, byśmy miłowali” oraz „Życia w tym uroda, gdy panuje między nami pokój, przyjaźń, zgoda”.
Główne role grają soliści związani z Teatrem Muzycznym „Roma”, Teatrem „Syrena” w Warszawie oraz Teatrem Muzycznym w Poznaniu. W rolę ojca Mazura (a także Króla Sielaw) wcielił się Grzegorz Pierczyński, zaś matki Warmii – Anna Sztejner. Postacie ich córek – Łyny i Sajny – grają kolejno: Paulina Janczak i Agnieszka Tylutki. Musicalowym Jaśkiem stał się Wojciech Daniel, a Staszkiem – Tomasz Bacajewski. Trudno wyobrazić sobie lepszą kreację Moreny niż doktorowa w serialu Ranczo, czyli Beata Olga Kowalska, której jako Kłobuk asystuje Karol Drozd.
Z uznaniem trzeba przyznać, że kompozytorowi Tomaszowi Szymusiowi i autorowi tekstów piosenek Danielowi Wyszogrodzkiemu udało się stworzyć wpadające w ucho kompozycje, które oby pozostały w pamięci nie tylko mieszkańców naszego regionu. Imponująco zabrzmiał zarówno rozpoczynający widowisko chór drwali, jak i tytułowy utwór Pora jeziora, któremu na scenie towarzyszył taniec rusałek. Publiczność bardzo żywiołowo przyjęła pojawienie się na scenie Moreny i Kłobuka, którzy śpiewnie przekonywali, że ludzie są dziwni, „bo mówią jedno, a robią drugie (…), szukają prawdy, a ciągle kłamią (…). Boją się piekła, marzą o niebie, ale najbardziej boją się siebie”. Choć wszyscy soliści spisali się na medal, osobiście z największą uwagą wsłuchiwałem się w śpiew Łyny, czyli Pauliny Janczak, wspominając jej rolę Cosette z musicalu Les Misérables wystawianego kilka lat temu w Teatrze „Roma” w Warszawie. Jak zwykle niezawodną okazała się olsztyńska orkiestra symfoniczna, która po raz kolejny udowodniła, że doskonale sprawdza się zarówno w Koncercie skrzypcowym D-dur i V Symfonii e-moll Piotra Czajkowskiego (koncert z 26 listopada), jak również w warmińskiej opowieści wigilijnej lub też w muzyce filmowej.
Mimo, iż sala koncertowa Filharmonii Warmińsko-Mazurskiej nie za bardzo jest dostosowana do wystawiania musicali czy oper, scenografia Pory jeziora oraz gra świateł świetnie pasowały do całość przedstawienia. Jako widz nie odczułem jakiejś wielkiej różnicy między tym, co widywałem jako tło na scenach teatrów muzycznych a tym, co widziałem na scenie naszej olsztyńskiej filharmonii. Drewniane konstrukcje przypominały mi strzeliste wieże gotyckich kościołów, których na Warmii można sporo zobaczyć.
Spektakl nie dłużył się i można powiedzieć, że wciągał z minuty na minutę coraz bardziej. Zaś w drugiej jego części zrobiło się tak dramatycznie, a jednocześnie tak romantycznie, iż gdy nadszedł końcowy mazur, byłem lekko rozczarowany, że to już koniec. Jako lokalny patriota ucieszyłem się, gdy usłyszałem wyśpiewane przez chór słowa, że „Warmia nigdy nie zaginie”:
„Ludzie tu życzliwi, prości
na całej krainie,
chętnie podejmują gości.
Warmia nie zaginie (…).
Bo my naród znamienity
na całej krainie,
bogobojny, pracowity.
Warmia nie zaginie”.
Do 18 grudnia w sali koncertowej Filharmonii Warmińsko-Mazurskiej w Olsztynie zostanie wystawionych siedemnaście spektakli Pory jeziora. Dotychczas żadne widowisko w stolicy naszego regionu nie było tak wiele razy powtarzane. Świadczy to jedynie o tym, że ziarno padło na gotowy na nie i spragniony grunt. Wszystko wskazuje na to, że w związku z dużym zainteresowaniem, spektakl zostanie wznowiony jeszcze w nowym roku. Chętnych do obejrzenia go na pewno nie zabraknie, ponieważ czegoś takiego na Warmii jeszcze nie było!…
Musical Pora jeziora. Warmińska opowieść wigilijna wspaniale wpisuje się w promocję naszego regionu. Staje się uzupełnieniem inicjatyw podejmowanych w ostatnim czasie, takich, jak chociażby szlak Świętej Warmii czy przygotowania do obchodów Roku Mikołaja Kopernika. Może tym wydarzeniem muzycznym zainteresują się także mieszkańcy innych stron Polski?