Mszą św. i uwielbieniem zakończyło się Jerycho Różańcowe w parafii św. Franciszka z Asyżu.
Zgromadziliśmy się na Mszy św., która kończy 7-dniową nieustanną modlitwę. Każda Eucharystia jest dziękczynieniem, a ta szczególnie - dziękujemy za czas łaski, za wszystko co tu wypraszaliśmy. Dziękujmy Bogu, prosząc o pokój i Jego stałą opiekę - mówił na początku Mszy św. przewodniczący modlitwie ks. Mirosław Hulecki, proboszcz.
Homilię wygłosił ks. Karol Gresik. Przypomniał m.in. różańcowy cud w Austrii, gdzie pokutna modlitwa przyczyniła się do odzyskania wolności w 1955 r.
- Gdybyśmy tylko po ludzku patrzyli, to moglibyśmy zapytać: co to jest ta garstka ludzi z różańcem w ręku? Jaka to jest siła? Patrząc na to po Bożemu, nie widzimy tylko liczb, ale widzimy Bożą moc. Podobnie z Jerychem Różańcowym - kościół nie pękał w szwach dniem i nocą, czasami była tylko jedna osoba… ale może właśnie ta jedna osoba wystarczy, może ta garstka osób, to oni są jak chleb, który Jezus rozmnożył. To dzięki nim łaska Boża się pomnaża i dzieją się cuda - mówił ks. Gresik.
- Jestem przekonany, że łaska Boża wymadlana podczas Jerycha będzie się pomnażać i owocować nie tylko w życiu tych osób, które uczestniczyły w Jerychu, ale również w życiu Kościoła i całego świata - mówił kapłan.
Na zakończenie Mszy św. zebrani odśpiewali uroczyste Te Deum, a po Eucharystii miało miejsce uwielbienie prowadzone przez zespół Mocni w Wierze oraz Magdalenę Sztelman.