W Olsztynie odbyła się uroczysta gala połączona z rozpoczęciem kampanii sztandarowej.
Warmiński Hufiec Harcerzy ZHR świętuje 30-lecie istnienia. - To kawał historii, dzięki niej możemy formować młodzież i wychowywać ją przez służbę, wspólne działanie i tworzenie relacji - mówi ks. phm. Radosław Czerwiński HR, hufcowy Hufca oraz duszpasterz harcerzy w archidiecezji warmińskiej. - Służba jest naszą pasją, harcerz szuka miejsca, gdzie może pełnić służbę względem drugiego człowieka. Obecnie nasze siły są przede wszystkim nakierowane na pomoc Ukrainie, uchodźcom, aby być dla nich, sprawić by poczuli się jak u siebie - podkreśla hufcowy.
- W ZHR jesteśmy wspólnotą przyjaciół, jest mi niezmiernie miło, że ja w tej wspólnocie uczestniczę od samego początku. Ta przyjaźń, która nas łączy, to jest to, co jest najważniejsze. To co robimy z dziećmi, młodzieżą: gry, zabawy, kształtowanie charakteru - to wszystko służy temu, by osiągnąć gotowość do służby. My jesteśmy po to, by służyć innym, odpowiadać wyzwaniom obecnych czasów - zaznacza hm. Karol Siergiej, przewodniczący ZHR w Polsce.
W trakcie uroczystości została przedstawiona historia hufca, o której opowiadał m.in. hm. Tomasz Kucharzewski „Watra”, pierwszy hufcowy „Płomieni”. - Czułem wielką dumę z tego powodu, że byłem hufcowym prawdziwego, harcerskiego środowiska, tu, u nas, w Olsztynie. To była fantastyczna przygoda - mówił.
Podczas gali Hufiec zainaugurował kampanię hufcową - przez kilka najbliższych miesięcy harcerze będą realizowali kolejne zadania, wybiorą również swojego patrona, a w końcu zostanie nadany sztandar. Na razie hufiec zaprezentował proporczyk, a poświecił go ks. hm. Robert Mogiełka, kapelan ZHR. - Sztandar zawsze jest znakiem, za którym chcemy podążać, znakiem, który wskazuje nam drogę. Z kampanią wiąże się również wybór patrona, bohatera, osoby, z której chcemy brać przykład. To wpisywane w harcerską metodykę pracy, my wychowujemy przez przykład własny, a także przez wskazywanie tych, którzy swoim życiu pokazali, jak to człowieczeństwo realizować. Rozpoczynamy teraz czas eozyna, odczytywania znaków, które nam towarzyszą. A czas, jak wiemy, nie jest łatwy: najpierw pandemia, teraz wojna na Ukrainie, trzeba nam szukać tych znaków i dobrze je odczytywać, by służyć kolejnym pokoleniom - mówił kapelan.