Zgromadzenie Misyjne Służebnic Ducha Świętego przeżywało swoje święto - wspomnienie współzałożycielki Matki Józefy Stenmanns SSpS.
W naszej archidiecezji zgromadzenie ma swój dom w Pieniężnie, gdzie obecnie przebywa pięć sióstr. Warunkiem wstąpienia do zgromadzenia jest chęć wyjazdu na misje.
- Przed pierwszymi ślubami piszemy, w których krajach chcemy pracować. Już wówczas wskazałam na Afrykę, konkretnie Ghanę lub Papuę Nową Gwineę. Z czasem okazało się, że zostałam skierowana do Tajwanu. Przyjęłam to z pokorą. Po dwóch dniach dostałam zmianę przeznaczenia na… Ghanę. To było spełnienie mojego pragnienia! - wspomina s. Marcelina Gruszka SSpS. W 1988 r. wyjechała na misje, gdzie w 1990 r. przyjęła śluby wieczyste. - Przez 25 lat pracowałam w szpitalu misyjnym. To była codzienna służba, wskazywanie na wartości w służbie na rzecz chorych - podkreśla s. Marcelina.
- Kiedy człowiek powołany jest do posługi misyjnej, nieustannie czuje spełnienie w sercu. Poświęcenie się drugiemu człowiekowi, potrzebującemu, jest wypełnieniem pragnienia - wyznaje s. Hanna Lellek SSpS. Na to wskazywała również bł. Józefa Stenmanns w słowach: „Módlmy się o Ducha Miłości - wtedy będziemy naprawdę szczęśliwe”. - Wszędzie są misje. Czy posługujesz w kuchni, na furcie, w szpitali, czy w szkole. Wszędzie trzeba dać świadectwo życia. Małe gesty, małe prace. Świadczy o tym życie bł. Józefy. Warto poznać jej losy, postawę, wytrwałość i zawierzenie Bogu - dodaje s. Hanna.