- Zależało mi, by pokazać jak bardzo sztuka sakralna była uwikłana w inspirację sztuką świecką - mówi dr Jowita Jagla, kuratorka wystawy.
W Szpitalu Świętego Ducha we Fromborku, będącego Działem Historii Medycyny Muzeum Mikołaja Kopernika, otworzono wystawę: „Skóra anatomiczna / skóra sakralna”.
- Na ekspozycji odważnie, zuchwale wręcz połączyliśmy wyobrażenia sakralne z ikonografią anatomiczną przynależną starodrukom medycznym - tłumaczy pani Jowita, zaznaczając, że w przypadku tych drugich największe arcydzieło stanowi traktat „De humani corporis fabrica” Andreasa Vesaliusa z 1555 r.
- To najważniejsza książka medyczna w historii medycyny, jak również jedna z najistotniejszych w historii kultury Europy. Wypożyczyliśmy ją ze zbiorów Biblioteki „Hosianum” - mówi kuratorka.
- W przypadku naszej wystawy święci reprezentują przestrzeń sacrum, która właśnie poprzez skórę, będąca często ich symbolem, emblematem, zostaje złączona paradoksalnie z przestrzenią anatomiczną określaną kiedyś jako świecka. Sacrum łączy, scala i ulecza, anatomia zaś, by połączyć, scalić i uleczyć musi najpierw dokonać barbarzyńskiego aktu wniknięcia w ciało - tłumaczy pani Jowita.
Jako szczególną postać wymienia św. Bartłomieja.
- Święci są na tej wystawie reprezentowani w niezwykle bogaty sposób, zwłaszcza św. Bartłomiej, trochę dzisiaj zapomniany patron. Ma na naszej ekspozycji miejsce priorytetowe. To piękna postać, ikonograficznie bardzo zależna od ikonografii medycznej. Zależało mi, by pokazać dodatkowo, jak bardzo sztuka sakralna była uwikłana w inspirację sztuką świecką - medyczną - wyjaśnia, podkreślając, że przygotowana wystawa ukazuje piękno ciała sakralnego i anatomicznego.
- Choć oba są oddzielne, niezależne, jednocześnie zaś są jednym organizmem. Zwracamy uwagę i przypominamy o tak interesujących postaciach jak biblijny Hiob czy Łazarz, przygadamy się tzw. zranionym uzdrowicielom jak św. Sebastian czy św. Roch, zachwycamy się św. Bartłomiejem, który trzyma w dłoniach własną skórę. Fantom ciała, przypominamy także św. Weronikę czy ikonografię mandylionu. Całość uzupełniają brawurowe ujęcia anatomiczne, a wszystko pięknie zaaranżowane, w czerwonej tonacji z doskonałą muzyką w tle - wymienia.
Święty Sebastian ukrzyżowany na drzewie koralowym - figura z XVI w. ks. Dariusz Sonak/ Foto GośćPrzygotowania do wystawy trwały już od dłuższego czasu i wymagały zaangażowania wielu osób.
- Tak jak w przypadku wszystkich naszych wystaw, które pośrednio czy bezpośrednio dotyczą obiektów sakralnych, wyszukiwanie obiektów wymaga wielu kwerend w terenie, często w miesiącach zimowych, kiedy w trakcie zamieci, w śnieżycach mkniemy przez Warmię, Mazury czy Żuławy. To akurat lubimy, ponieważ jest czymś pięknym móc zachwycić się nagle jakimś niezwykłym dziełem, które z ciemności wyłania się jak zjawa - opowiada pani Jowita.
Do najtrudniejszych etapów zalicza tworzenie wystawy na miejscu. - To tzw. walka z żywiołem, by dobrze wszystko wyglądało, by pokazać urodę i piękno tworzonego świata, bo przecież wystawa to taki nowy świat, jak również dzieło rąk wielu osób, nie tylko kuratora, ale zwłaszcza ekipy technicznej, którą mamy zresztą w muzeum doskonalą. Zapraszam z całego serca, licząc, że wystawa nie tylko zachwyci, ale pozwoli myślom podryfować w przestrzenie dotąd nie łączone wzajemnie, ku refleksji o jedności całego świata - dodaje.