W Centrum Duszpasterskim w Olsztynie odbyło się pierwsze spotkanie w ramach powstającego w diecezji duszpasterstwa osób będących w związkach niesakramentalnych.
Ksiądz Kozakiewicz nie ukrywa radości, że takie duszpasterstwo zostało powołane, że na pierwsze spotkanie przyszły zainteresowane osoby. - One mogą dać w swoich środowiskach żywe świadectwo wiary, mogą pociągnąć innych, którzy są w takiej sytuacji. Bo nie jesteś przegrany, nie jesteś wykluczony, nie jesteś gorszy. Jesteś ukochanym dzieckiem samego Boga. Wiem, że wielu kapłanów ma z takim myśleniem problem. Mówią: „Jesteś grzesznikiem”. A któż z nas nim nie jest? Skąd odwaga, by brać kamień i rzucać? - mówi duszpasterz.
W obecności Jezusa, kiedy z Nim jesteś, nie masz odwagi, by to uczynić, jak nikt z tłumu, który oskarżał nierządnicę, nie zrobił tego, bo był tam Jezus. - I nie chodzi o usprawiedliwianie podjętych wyborów i ich konsekwencji. Nikt nie rozgrzesza. Chodzi o miłość, o której mówi sam Bóg. Chodzi o prawdę, o Bożą perspektywę wieczności - mówi ks. Kozakiewicz.
Zaprasza na spotkania wspólnoty, które będą się odbywać w każdą drugą środę miesiąca o godzinie 18.00 w Centrum Duszpasterskim w Olsztynie (przy kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa).
Pan Jakub codziennie jest na porannej Mszy św. Później zostaje na adoracji Najświętszego Sakramentu. Kiedy na ogłoszeniach duszpasterskich usłyszał, że w Olsztynie powstaje duszpasterstwo osób niesakramentalnych, wiedział, że musi przyjść na spotkanie. To potrzeba serca, które nieustannie trawi tęsknota, które odczuwa głód.
- Czuję potrzebę nieustannego budowania relacji z Bogiem. Choć nie mogę przyjąć Komunii świętej, karmię się słowem Bożym, spędzam czas wpatrując się w Jezusa Eucharystycznego. Wiem, że mimo moich krętych dróg, On mnie nie zostawił, On jest. Takie jest i moje zadanie, mam trwać przy Jezusie. To są moje drogi, to moja więź z Panem Bogiem. Eucharystia i słowo Boże uświęcają mnie na drodze ku świętości - wyznaje pan Jakub.
Pani Iza podkreśla, że więcej mówi się o wykluczeniu niesakramentalnych z pełni Eucharystii, niż o tym, że nieustannie są częścią Kościoła. - Dlatego nosimy w sobie bardzo duże poczucie winy. Przez lata borykamy się z tym, będąc piętnowanym nawet przez bliskich - uważa. - Czy jestem gorsza? Nie, Jezus mówi: „Nie”. Nie mogę korzystać z pełni Jego darów, co nie oznacza, że jestem w Jego oczach gorsza. On mnie kocha, czuję to - mówi pani Iza.