Na olsztyńskiej starówce odbyła się niezwykła impreza - studniówka Szlachetnej Paczki.
Były pokazy tańca i ognia. Jak na studniówkę przystało, uczestnicy i liczni przechodnie odtańczyli tradycyjnego poloneza. Było wiele uśmiechów i ciepłych słów zachęty, by jak najwięcej osób zdecydowało się na to, by zostać wolontariuszem tej charytatywnej akcji, której celem jest pomoc rodzinom w potrzebie.
- Za sto dni będziemy przeżywać niezwykły czas, weekendem cudów, kiedy nasi wolontariusze wyruszą z paczkami do rodzin. Dzisiaj pragniemy zwrócić na siebie uwagę jak największej liczby osób, aby zechciały zastanowić się, czy nie warto zostać naszymi wolontariuszami - wyjaśnia Justyna Wyszkowska-Zając, menadżer Szlachetnej Paczki.
Podkreśla, że na teren województwa warmińsko-mazurskiego potrzeba ponad dwustu wolontariuszy, a są jeszcze regiony, gdzie nie ma ani jednego. Jeśli się nie znajdą, nikt nie dotrze do potrzebujących rodzin, które nie będą miały szansy na spełnienie swoich marzeń, szansy na zmianę swojego życie. - Bo tu nie chodzi wyłącznie o zaspokojenie najpilniejszych potrzeb. Nasza akcja ma na celu zmianę sytuacji rodziny - wyjaśnia.
- Pamiętam rodzinę, mamę po leczeniu raka piersi i jej nastoletnią córkę, którym spaliła się część mieszkania. Darczyńcy przygotowali im paczkę marzeń, w której była maszyna do szycia, dzięki której mama mogła zarobić pieniądze. Później znaleźli się chętni, którzy pomogli im wyremontować spalone pomieszczenia. One odżyły, uwierzyły, że nieszczęścia mogą wzmocnić człowieka - opowiada Katarzyna, wolontariuszka Szlachetnej Paczki.
Wolontariusz rozmawiając z rodziną, powinien rozeznać, co jest przyczyną złej sytuacji i decyduje, czy włącza rodzinę do programu, czy nie. - Jeśli tak, szukamy darczyńców. Jeśli się znajdują, to weekend cudów okazuje się często jednym z najpiękniejszych w życiu wielu osób - uśmiecha się pani Justyna.
Wolontariusze mówią zgodnie: „Chcemy pomagać potrzebującym!”. - Docieramy do nich, rozmawiamy, staramy się im mądrze pomóc - mówi Jarek. - Po weekendzie cudów utrzymujemy z rodzinami kontakt. Nasza relacja trwa czasem bardzo długo. Widzimy, jak dary zmieniają ich życie, uczestniczymy w ważnych wydarzeniach, czasem inspirujemy, doradzamy, wspólnie przeżywamy radości i smutki. To staje się elementem naszego życia - opowiada Adrian.
Każdy wolontariusz potwierdza, że najtrudniejszym momentem jest pierwsze spotkanie z rodziną, kiedy nie ma się jeszcze doświadczenia, człowiek nie potrafi się otworzyć. - Trzeba przełamać swoje bariery, a i rodzina jest stremowana. Jednak z każdym spotkaniem nabiera się więcej odwagi. Z czasem jest coraz łatwiej - uważa Jarek i zachęca, aby dołączyć do grupy wolontariuszy Szlachetnej Paczki. - Spełniasz marzenia innych i nadajesz sens swojemu życiu - podkreśla.