O trudnej miłości do krzyża i o dojrzewaniu do śmierci opowiada ks. Andrzej Preuss.
Diagnozę ks. Andrzej Preuss usłyszał w marcu 2021 r. – SLA, czyli stwardnienie zanikowe boczne. „Pustynia, którą dziś przeżywam, obfituje. Pan Bóg zmienia mi perspektywę. Już nie naprawa dachu na kościele, nie remont pomieszczeń czy adaptacja kolejnego budynku... Pan Jezus zaprosił mnie do zupełnie innej rzeczywistości, powrotu do relacji. Coraz mniej mogę na zewnątrz, a coraz więcej w duszy, która jest w nieustannym kontakcie z Nim. Tak prowadzi mnie na osobiste spotkanie” – stwierdził wówczas w rozmowie z naszą redakcją. „Będę powolutku gasł, więc mam czas, żeby wiele spraw pozałatwiać. Już po diagnozie, jadąc do domu, zadzwoniłem do arcybiskupa, że chcę się spotkać. »Mam SLA, proszę o wyznaczenie administratora parafii«. Są rozpoczęte projekty, całe duszpasterstwo... To łaska, że mogę wiele rzeczy przekazać, dokończyć. To jest dobre” – podkreślał.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.