W Urzędzie Wojewódzkim w Olsztynie, w ramach obchodów Narodowego Dnia Życia, odbyła się debata dotycząca uzależnienia młodych od mediów cyfrowych.
Spotkanie, które z młodzieżą poprowadził psychoterapeuta Dariusz Poniewozik, odbyło się pod hasłem: „Szkoda życia…”. Prowadzący mówił o uzależnieniach od gier, mediów społecznościowych, komputerów i smartfonów.
- Mówi się, że to jest choroba generacyjna. Dlatego tak ważne jest, aby ograniczyć korzystanie z tych mediów. Jeśli tego nie zrobimy, to ze względu na uzależnienie będziemy musieli to zrobić. Dobrze by było, gdyby młodzież nauczyła się umiejętnie z nich korzystać - mówił psychoterapeuta.
Wystarczy samokontrola, minimalizowanie czasu spędzonego przed smartfonem czy komputerem, przy jednoczesnym zwiększeniu aktywności fizycznej. - Uzależnienie prowadzi do zaburzeń koncentracji, zaburzeń psychiatrycznych i wyizolowania społecznego. Kiedy rozmawiam z uzależnionym, zawsze mówi, że już „bez tego nie mogę żyć”. W tym małym urządzeniu mieści się cały świat, wszystkie kontakty społeczne, rozrywka, zainteresowania. Uzależnienie prowadzi u młodych do depresji, a nawet prób samobójczych. Z przeprowadzonych badań wynika, że korzystanie z tych urządzeń powyżej trzech godzin dziennie, dwukrotnie zwiększa ryzyko podjęcia próby samobójczej przez dziewczęta. One po prostu tracą sens życia - mówił D. Poniewozik.
Wskazywał na rolę rodziców, wychowawców i nauczycieli, którzy powinni uświadamiać dziecko, że wirtualny świat nie zastąpi świata realnego, który jest bardziej atrakcyjny, choć wymaga większego wysiłku, by go odkryć. Przykład rodziców, kiedy tata siedzi przed komputerem, a mama w telefonie, to pierwszy krok ku uzależnieniu dziecka.
Czy w dzisiejszym świecie da się żyć bez mediów społecznościowych, smartfonów i komputerów? - Przykra to odpowiedź, ale nie. Żyjemy w świecie, gdzie wszystko opiera się na mediach społecznościowych. Nawet kontakty z drugim człowiekiem utrzymujemy na portalach. Ludzie teraz przestali ze sobą rozmawiać. Wolą do siebie pisać - uważa Daria z Kętrzyna. - Są sytuacje, że siedzimy razem w klasie, czy jedziemy jednym autobusem, i piszemy do siebie, zamiast rozmawiać - opowiada licealistka.
Zauważa, że młodzi mają coraz większą świadomość tego, że nieustanne korzystanie z mediów społecznościowych, to ogromne zagrożenie. - Staram się jak najczęściej spotykać się ze znajomymi. Robimy czasem takie eksperymenty, że odkładamy telefony i próbujemy ze sobą rozmawiać. Brzmi to może komicznie, ale dla młodych ludzi jest to duże wyzwanie. Tak próbujemy zbudować realne relacje, a nie przez portale - podkreśla Daria.
Uważa, że największym zagrożeniem jest hejt. - Młodzi chcą się pokazać na portalach internetowych, pokazać to, co czują, co siedzi im w środku, bo nie potrafią o tym rozmawiać z innymi. Wielu tego nie przyjmuje, zakłada hejtowe konto tylko po to, żeby komuś dowalić - mówi.
Wskazuje jeszcze na inne zagrożenie, jakim są konta influencerów. - Ludzie wierzą, że nie trzeba pracować, nie trzeba chodzić do szkoły, nie trzeba studiować. Wystarczy wstawić parę fotek, wstawić parę postów sponsorowanych przez w firmy i tak zarabiać. Tak nie wygląda życie. Tak naprawdę nie mają czym się dzielić z innymi - uważa.
Młodzież podkreśla, że takie spotkania są ważne, choć nie zmienią faktu, że dziś bez internetu nie da się żyć.