9 kwietnia 2023 r., w 59. roku życia zakonnego i 53. roku kapłaństwa, zmarł o. Stanisław Bafia CSsR – wieloletni wykładowca Wydziału Teologii UWM.
Ojciec Stanisław urodził się 22 listopada 1945 r. w Gliczarowie Dolnym. Po zdaniu matury w lipcu 1963 r. wstąpił do Zgromadzenia Najświętszego Odkupiciela – redemptorystów. Śluby wieczyste złożył 7 lutego 1970 r. 21 czerwca tego samego roku przyjął święcenia kapłańskie. Pracował jako duszpasterz w Krakowie. Studiował liturgikę w Instytucie Liturgicznym przy Wydziale Teologii w Krakowie. Następnie został skierowany na studia z filozofii na KUL w Lublinie.
Pokochał wydział teologii w Olsztynie
Po skończeniu studiów w 1981 r. podjął pracę w WSD Redemptorystów w Tuchowie. W 1986 r. uzyskał stopień doktora nauk humanistycznych w zakresie historii filozofii, a następnie został skierowany do Monachium, gdzie kontynuował pracę badawczą. Od roku akademickiego 1999/2000 pracował jako adiunkt na Wydziale Filozoficznym PAT w Krakowie. – Chociaż angażował się w działalność poza wspólnotą zakonną, kochał zgromadzenie redemptorystów, do którego należał. Skupiał wokół siebie współbraci dzięki swej erudycji i elokwencji – wspomina prof. Ryszard Hajduk CSsR.
Od roku akademickiego 2001/2002 związał się z Wydziałem Teologii w Olsztynie. – Z osobą ojca profesora mam wiele dobrych i pięknych wspomnień, które postrzegam jako wielki dar od Boga. Był już wtedy znanym i cenionym profesorem PAT w Krakowie. Miałam wiele okazji nie tylko do spotkań formalnych, np. w czasie posiedzeń rady wydziału, ale także nieformalnych, np. na korytarzu, w przerwie przy kawie. Był pasjonatem historii i filozofii wieków średnich, co szczególnie uwidaczniało się w jego pracy badawczej i dydaktycznej oraz w czasie dyskusji. Jak to prawdziwy filozof, prowokował do samodzielnego myślenia, solidnej argumentacji w dyskusji. Bardzo często upominał się o logikę i porządną metodologię – mówi prof. Anna Zellma, podkreślając, że postrzegała go jako wybitnego badacza, osobę o bardzo szerokiej wiedzy humanistycznej i teologicznej, dobrze znającą współczesne problemy społeczne i duszpasterskie.
– Należał do grona profesorów legend wydziału teologii. Jego nazwisko zawsze wybrzmiewało w rozmowach ze studentami i absolwentami: pasjonat filozofii średniowiecznej, wykładowca wymagający, a z drugiej strony wzbudzający sympatię, jego wykłady cieszyły się ogromnym zainteresowaniem i uznaniem wśród studentów – wspomina. – Był lubiany przez studentów – nawet tych, którzy nie zdali u niego egzaminu. Pamiętam, że gdy jeszcze wykładał filozofię w Tuchowie, alumni, którzy otrzymali na egzaminie ocenę niedostateczną, na pocieszenie otrzymywali od niego słodycze – dodaje o. prof. Hajduk.
W cierpieniu zachował pogodę ducha
Był cenionym naukowcem i przyjacielem. – Dla mnie był niekwestionowanym autorytetem. Wysoko ceniłam jego ogromną wiedzę, logikę myślenia, precyzję, ciekawość poznawczą, umiejętność prowokowania pytaniami do dyskusji, kwestionowanie bezmyślnie przyjmowanych poglądów i autorytetów, zdolność wiązania współczesnych wydarzeń z przeszłością i ripostę. Co więcej, był życzliwym, otwartym, dobrym, serdecznym, budzącym podziw i sympatię kolegą z pracy. Nasza znajomość przerodziła się w serdeczną, przyjacielską więź. Spotykaliśmy się poza pracą w gronie kilku osób. Zawsze służył wskazówką, dobrą radą i wsparciem – wyznaje prof. Zellma.
Mimo zakończenia pracy na wydziale w Olsztynie z racji osiągnięcia wieku emerytalnego nie zaprzestał pracy naukowej. Przez dwa lata pracował w Wyższej Szkole Policji w Szczytnie. – Po całkowitym przejściu na emeryturę nadal pracował naukowo, przygotowywał publikacje oraz brał aktywny udział w konferencjach i wydarzeniach naukowych. Bardzo chętnie uczestniczył w spotkaniach towarzyskich. Z wdzięcznością wspominamy, jak potrafił przyjechać z Krakowa do Olsztyna lub Sopotu, żeby spotkać się z grupą przyjaciół choćby na kilka godzin – zauważa prof. Zellma.
Ostatnie lata życia ojca profesora były naznaczone chorobą – cukrzycą. – Chociaż z czasem amputowano mu obie nogi, to nabrał do tego dystansu i zaakceptował swój stan. Swoje dolegliwości i niedołężności przeżywał pogodnie. Nigdy się nie skarżył, że coś go boli, chociaż z pewnością bardzo cierpiał. Animował życie chorych przebywających w infirmerii. Cały czas był aktywny naukowo. Interesowało go to, co działo się w rzeczywistości akademickiej. Pisał artykuły, tłumaczył teksty z łaciny, wygłaszał konferencje, uczestniczył w wykładach otwartych. Prowadził korepetycje dla studentów filozofii. Głosił homilie dla chorych i wykłady dla sióstr zakonnych. Zawsze pytał o to, co dzieje się w Olsztynie na wydziale teologii i na UWM – mówi o. prof. Hajduk.
– Mimo wyzwań, jakie stawiała przed nim choroba, potrafił zachować pogodę ducha i poczucie humoru. Ciężar choroby i cierpienia nie zamykał go na drugiego człowieka, przeciwnie – zawsze pamiętał, aby zadzwonić i zapytać: „Co słychać?” – dodaje prof. Zellma.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się