Tych siedem dni jest także okazją do przyjrzenia się wyzwaniom, takim jak spadek powołań, łączenie seminariów i jak najszersze angażowanie ludzi w dzieło budzenia powołań.
W czwartą niedzielę wielkanocną, nazwaną Niedzielą Dobrego Pasterza, w Kościele rozpoczyna się tydzień modlitw o powołania kapłańskie i do życia konsekrowanego. – To czas naszej modlitwy i wołania do Boga o powołania, by nie zabrakło pasterzy; to czas konkretnego impulsu dla naszej wspólnoty lokalnej, by zorientować się w temacie i szukać nowych rozwiązań związanych z formacją – mówi ks. kan. Hubert Tryk, rektor WSD „Hosianum”.
Usłyszeć i odpowiedzieć
Tegoroczny tydzień odbędzie się pod hasłem „Powołani w Kościele”. Na początku tego czasu zostaje nam ukazany obraz dobrego pasterza. – Jezus nie zostawia nam jedynie przypowieści o dobrym pasterzu. On ją zrealizował i wskazał na siebie: „Ja jestem dobrym pasterzem”. Z jednej strony pokazał, jak kocha człowieka, oddając swoje życie. Z drugiej chce, by owce podążyły za Nim dlatego, że znają Jego głos. W tygodniu modlitw o powołania każdy z nas ma się zastanowić: czy znam głos mojego pasterza? Czy go rozpoznaję? – zwraca uwagę rektor, podkreślając, że jako wspólnota Kościoła wołamy w modlitwie błagalnej, by ten głos rozpoznali ci, których wzywa do wyłącznej służby dla królestwa niebieskiego. – Obraz, jaki Jezus nam zostawia w przypowieści, dziś jest aktualny i musimy odkryć go na nowo. Ten obraz powinien być żywy w sercu każdego powołanego, a co więcej – w codziennej posłudze i przejawiać się w gotowości do kroczenia za Jezusem oraz gotowości do poświęceń – wyjaśnia ks. Hubert.
Zaznacza, że współcześnie wiele osób dłużej rozeznaje powołanie. – Czasy, gdy jedna akcja była impulsem do podjęcia drogi kapłańskiej, są już za nami. Obserwujemy pewien proces rozeznawania, który trwa dłużej niż do niedawna – mówi ks. Hubert.
Spadek ilości zgłoszeń do seminarium ma wiele aspektów. – Bóg kocha swój Kościół i wciąż powołuje. Istnieje też druga strona, czyli odpowiedź człowieka, a człowiek zawsze pozostaje wolny. Nie jest łatwo w sercu odczytać głos powołania, gdy wokół nikt nie wspiera takiej decyzji, gdy wiesz, że idąc do seminarium, spotkasz się z krytyką albo nawet z hejtem. Rozeznawanie powołania na pewno wiąże się też z jakąś pomocą osób z zewnątrz, najlepiej kierowników duchowych. Musimy mieć też na uwadze szereg zmian cywilizacyjnych, które mają wpływ na podjęcie takiej decyzji – uważa ks. Tryk.
Modlitwą i działaniem
Obecnie w Hosianum formuje się 13 alumnów. Wspólnota seminarium przez cały rok angażuje się w działania mające na celu budzenie powołań w diecezji. Jest to m.in. „sztafeta powołaniowa”, polegająca na modlitwie w intencji danej parafii, by młodzi odpowiedzieli na głos powołania. W seminarium odbywają się także rekolekcje powołaniowe, SOS (Seminaryjna Odnowa Serc) czy też tzw. Dzień Wdzięczności. Organizowane są również kursy dla służby liturgicznej.
Ksiądz rektor zaznacza, że ważną grupą są tzw. matki duchowe kapłanów. Ich działanie polega na wsparciu księży, kleryków modlitwą oraz ofiarami duchowymi i materialnymi, na wypraszaniu modlitwą i ofiarami trudów życia i cierpienia nowych powołań. W każdy pierwszy czwartek miesiąca trwają na adoracji całodniowej, by modlić się o powołania i umocnienie dla kapłanów oraz tych, którzy trwają w formacji seminaryjnej.
Przed seminarium stoją również nowe wyzwania. – Widzimy, że coraz częściej w Polsce dochodzi do łączenia wspólnot seminaryjnych. Oczywiście spowodowane jest to spadkiem powołań, jednak ważniejszą kwestią jest tworzenie przestrzeni formacyjnej dla alumnów. Obecnie trwają przygotowania, by również nasze seminarium połączyć z innymi. Wymaga to trudu i często przełamania utartych schematów. Jednak chcemy przede wszystkim myśleć o dobru kleryków i ich formacji – mówi ks. Tryk.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się