Kościół Katolicki 18 listopada obchodzi liturgiczne wspomnienie św. Łukasza Ewangelisty, patrona służby zdrowia. - Chorzy to też jest Ewangelia, to opowieść o Bogu - mówi ks. Henryk Błaszczyk.
Dziś wspomnienie św. Łukasza. To ważny dzień dla duszpasterstwa służby zdrowia.
Przede wszystkim św. Łukasz był lekarzem, nie tylko autorem jednej z czterech Ewangelii. Był lekarzem, który inspiruje przez dwa tysiące lat kolejne pokolenia lekarzy i tych, którzy opiekują się chorymi. Dzisiaj, kiedy przez sekularyzację wypierane jest pojęcie służby zdrowia na rzecz pracowników ochrony zdrowia, trzeba podkreślać charakter służebny tej pracy. Kiedy pochylamy się nad ludzkim cierpieniem, nad wykluczeniem społecznym z powodu choroby, pojęcie służby jest bardzo aktualne. Pracownikiem może być każdy, a służba to powołanie; a jak powołanie, to wsparcie świętych i błogosławionych, to asystencja Ducha Świętego. Święty Łukasz jest tym, który wspiera ludzi służby zdrowia w tym, aby nieśli pomoc w zakresie powołania do pochylenia się nad cierpiącym i ubogim.
Posłani do służby zdrowia potrzebują kapelanów w szpitalach. Oni też przeżywają trudne chwile w posłudze, mają swoje słabości. Potrzebują go cierpiący.
Praca kapelana nie jest łatwa, ale daje nadzwyczajną satysfakcję. Nie tylko dlatego, że cierpiący, którego trzymam za rękę, powie: „Bardzo dziękuję księże, że przyszedłeś, że mnie wsparłeś, udzieliłeś mi Komunię świętą”. Kapelan wspiera także ich rodziny. Kapelan również pracuje z pracownikami. W służbie zdrowia występuje problem ogromnego wypalenia zawodowego. Bo ile można pracować z obrazem umierania, cierpienia, rozpaczy z powodu straty czy gwałtownej śmierci. Ile razy można oglądać zniszczone ciało ludzkie na szpitalnym oddziale ratunkowym przywiezione z wypadku. W to wypalenie wchodzi kapelan, nie tylko psycholog. Często słyszę, że powiadomiliśmy psychologów, oni otrzymali pomoc psychologiczną. Natomiast, gdy przychodzi kapelan, to pochyla się nad całym człowiekiem, nad jego zranieniem w sferze psychologicznej, nad jego duchowym zranieniem, nad jego nieporadnością, nieumiejętnością wyrażania swoich emocji i uczuć i nad jego pragnieniem spotkania się z miłością Bożą. Kapelan to przyjaciel chorych i pochylających się nad chorymi.
Można świętować bez Boga, bez świętego patrona. Jakie znaczenie ma zwracanie się do św. Łukasza jako patrona?
Kolosalne… Nadzwyczajne i bardzo wspierające.
Medycy, którzy przeżywają wypalenie zawodowe, którzy po raz pierwszy muszą zmagać się ze śmiercią swojego pacjenta, czy oni przychodzą do księdza na rozmowę?
Do każdej rozmowy trzeba dojrzeć. Do przeżycia trudnych chwil też. Takie osoby przychodzą… Ostatnio na oddział ratunkowy przywieziono starszego schorowanego człowieka, który umierał bardzo łagodnie. Kapelańskim zwyczajem, po udzieleniu sakramentu namaszczenia chorych, trzymałem go za rękę aż do momentu śmierci. Widziałem, jak doświadczona lekarka z trzydziestoletnim stażem pracy na SOR wpatrywała się w nas. Popłynęły jej łzy.
Innym razem byłem z ostatnim namaszczeniem w domu konającej osoby. Przyjechał lekarz z zespołem pogotowia ratunkowego. Znałem go i wiedziałem, że nie podziela mojego doświadczenia wiary. Raczej był zafascynowany konfrontacją z ludźmi wiary, najchętniej z kapelanem. Wiedziałem, że odchodząca osoba była absolutnie świętą. To była postać pełna modlitwy i dobroci, miłości. Kiedy z nią przebywałeś, stawałeś się lepszym człowiekiem. Umierała z godnością, mimo bólu i cierpienia. Ten lekarz uklęknął i razem z nami zaczął odmawiać Różaniec. Kiedy zapytałem go, jak to się stało, przecież ty nie jesteś wierzący; odpowiedział, że przy takiej śmierci nie sposób nie wierzyć. Chorzy to też jest Ewangelia, to opowieść o Bogu; swoim podsumowaniem życia i sposobem umierania z godnością potrafią zmienić serca. To nadzwyczajne.