Dziś obchodzimy VII Światowy Dzień Ubogich, któremu towarzyszy hasło: "Nie odwracaj twarzy od żadnego biedaka (Tb 4,7)". - Nie nastawiamy się, że kogoś zbawimy, że wyciągniemy z bezdomności. To są pojedyncze przypadki, kiedy się udaje. Nam chodzi o to, żeby było im ciepło, żeby nie byli głodni; żeby potraktować ich, jak człowieka pełnego godności - mówi Joanna Mackiewicz z Caritas Archidiecezji Warmińskiej.
Caritas nieustannie zajmuje się pomocą ubogim. Można wręcz stwierdzić, że ten dzień obchodzony jest codziennie.
To święto siedem lat temu ustanowił papież Franciszek. Ubodzy są mu bardzo bliscy, co widać w jego nauczaniu. Słuchanie ubogich jest jednym z postulatów obecnego synodu. Ten dzień ma zwracać uwagę Kościoła na tych, którzy są jego bogactwem. Oni stwarzają nam przestrzeń do pomocy i uczenia się dobra w praktyce. Caritas podejmuje mnóstwo działań skierowanych do tej grupy. Czasem zastanawiamy się, przygotowując się do Światowego Dnia Ubogich, jak wiele kartek byśmy potrzebowali, by spisać nasze codzienne dobro, które niesiemy potrzebującym. Owszem, wielu stawia znak równości między ubóstwem a bezdomnością. Trzeba jednak pamiętać, że potrzebujący to również seniorzy, chorzy pozostający w domach, dzieci z rodzin mających problemy wychowawcze, czy samotne matki z dziećmi.
Jakie działania podejmuje warmińska Caritas, by pomagać bezdomnym?
Nasze diecezjalne centrum charytatywne przygotowane jest dla tych osób. W nim znajduje się łaźnia, z której bezdomni w przedpołudniowych godzinach mogą korzystać we wszystkie dni, oprócz niedzieli. Tu jest poradnia lekarska otwarta trzy razy w tygodniu, gdzie dyżurują medycy na zasadzie wolontariatu. Mamy jadłodajnię, gdzie bezdomni mogą zjeść ciepły posiłek. Podejmujemy również różne formy aktywizacji. Prowadzimy magazyn odzieży, w którym mamy ubrania. To nasza bieżąca praca na rzecz bezdomnych. Póki jest ciepło, osoby mieszkające w pustostanach czy w koczowiskach dobrze sobie radzą z codziennym funkcjonowaniem. Często trudno je tam zastać w ciągu dnia, ponieważ są na mieście, próbując zdobyć jakiekolwiek pieniądze. Kiedy aura się zmienia, jest zimno, podejmujemy działania wraz ze strażą miejską, by docierać do nich, niosąc niezbędną pomoc.
Światowy Dzień Ubogich to czas zbiórki pieniężnej w parafiach archidiecezji warmińskiej na rzecz Caritas.
Tradycyjnie przeprowadzana jest zbiórka na potrzeby naszej Caritas. Tego dnia w Archidiecezjalnym Centrum Charytatywnym Caritas Archidiecezji Warmińskiej spotkają się osoby bezdomne, ubogie, samotne. Spotkanie rozpoczyna Msza święta, po której uczestnicy są zaproszeni na prowadzoną przez wolontariuszy krótką animację i ewangelizację, a następnie na świąteczny, uroczysty obiad. Zachęcamy przez cały rok do przynoszenia do nas ubrań, przy czym wyłącznie męskich - większość podopiecznych, to są mężczyźni. Nie potrzebujemy garniturów i koszul wyjściowych; potrzebujemy odzieży codziennej. Nasi podopieczni, kiedy nałożą ubrania, później nie myją się i nie przebierają przez dłuższy czas. Obecnie potrzebujemy ciepłych kurtek, grubych skarpet i zimowego obuwia.
Ile osób korzysta z waszej pomocy?
Jadłodajnia działająca w Archidiecezjalnym Centrum Charytatywnym w Olsztynie wydała 64 tysiące gorących posiłków, w gabinecie lekarskim dla osób bezdomnych udzielono ponad 600 porad, a z działającej w centrum łaźni bezdomni skorzystali ponad 2 tysiące razy, otrzymując przy tym czyste ubrania, kosmetyki, pomoc w strzyżeniu. W czterdziestu dwóch placówkach - przede wszystkim parafiach - na terenie całej archidiecezji ok. 3500 osób korzystało z regularnej pomocy w formie paczek żywnościowych; w ciągu roku było to blisko 450 ton żywności o wartości niemal 8 mln zł. W szesnastu placówkach pomoc żywnościowa realizowana była także w ramach Programu Operacyjnego „Pomoc żywnościowa”; wsparcie o wartości 800 tysięcy złotych trafiło do 3500 osób. Stypendia w ramach programu „Skrzydła” otrzymało 58 dzieci, a wartość tej pomocy wyniosła ponad 90 tysięcy złotych. W trzech świetlicach opiekuńczo-terapeutycznych z regularnie prowadzonych zajęć korzystało ok. 90 dzieci. Aż 775 osób - dzieci i dorosłych - otrzymało opiekę w ramach prowadzonej przez nas działalności medycznej w ramach hospicjum domowego, pielęgniarskiej opieki długoterminowej, hospicjum stacjonarnego, ZOL dla dzieci, domowej opieki dla osób wentylowanych mechanicznie. Do tego należy dodać 65 osób niepełnosprawnych korzystających z codziennego wsparcia w Warsztatach Terapii Zajęciowej i Środowiskowym Domu Samopomocy, 99 osób niepełnosprawnych korzystających z pomocy asystenta osobistego osoby niepełnosprawnej, a 171 opiekunów osób niepełnosprawnych mogło liczyć na chwilę odpoczynku dzięki programowi „Opieka wytchnieniowa”.
Co mówią te osoby, kiedy przychodzą do Caritas?
Są osoby, które są z nami przez wiele lat. Kiedy mają lepszy czas, są u nas wolontariuszami. Z częścią osób się dobrze znamy. Pojawiają się nowe osoby. Nie każdy chce rozmawiać. Co ważne, oni traktują centrum, jak bezpieczne miejsce. My nikogo o nic nie pytamy. Nie robimy żadnych list. Nie mamy monitoringu. Jeśli ktoś jest głodny, chce zjeść, ogrzać się, umyć, wziąć ubrania - może to zrobić w pełnym poczuciu bezpieczeństwa. Dla nich to bezpieczna przystań. Nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, do czego centrum może być potrzebne. Oni podają nasz adres, jako adres do korespondencji, żeby móc odebrać pisma. U nas zostawiają na jakiś czas swoje rzeczy. Ładują telefony.
Można stwierdzić, że Caritas to ich dom.
Tak, bo innego nie mają. Wśród naszych podopiecznych są osoby, które korzystają z naszej pomocy, bo nie mogą otrzymać pomocy ze strony miasta. Nie kwalifikują się do objęcia pomocą w schronisku dla bezdomnych. Dlaczego? Bo ich ostanie miejsce zameldowania nie jest z terenu gminy Olsztyn, a takie są obwarowania ustawowe. Niektórzy nie chcą wracać do swoich miejsc zamieszkania, bo są po bardzo długich wyrokach. To są często bardzo bolesne historie życia. Nie wrócą, bo się wstydzą, boją oceny sąsiadów. Caritas jest miejscem, gdzie mogą otrzymać jakąkolwiek pomoc.
Co się czuje, kiedy widzi się człowieka, który zatracił siebie, jest zniszczony życiem? Jakie myśli się rodzą?
Nie ukrywam, że się przyzwyczajamy… Chociaż nieustannie są sytuacje, które każą się zatrzymać, wstrząsają. Od jakiegoś czasu przychodzi do nas chłopak, którego znam od dziecka. Wychowywaliśmy się na jednym podwórku. To po prostu, tak po ludzku boli. Nie udało mu się, szkoda. Chciałoby się, żeby było inaczej. Wtedy trzeba uświadomić sobie, co jest naszą misją. Chodzi nam o dziś. Nie nastawiamy się, że kogoś zbawimy, że wyciągniemy z bezdomności. To są pojedyncze przypadki, kiedy się udaje. Nam chodzi o to, żeby było im ciepło, żeby nie byli głodni; żeby potraktować ich, jak człowieka pełnego godności. Zauważyć i dostrzec, i pomóc przeżyć do następnego dnia. Co on z tym zrobi dalej, to pozostawiamy to jemu, Panu Bogu i ludziom, których spotka.